Wspomnienia | Terenowa podróż dwie dekady przed 911 Dakar
W 2000 roku, aby uczcić pojawienie się 911 Turbo generacji 996 w Australii i podkreślić doświadczenie Porsche w zakresie napędu na wszystkie koła jeszcze przed wprowadzeniem Cayenne, Porsche wyruszyło w ambitną podróż: dojechać 911 Turbo na sam szczyt Australii. Wraz z dziennikarzem magazynu Christophorus, Michaelem Browningiem, był też długoletni fotograf motoryzacyjny Peter Watkins, który udokumentował tę niesamowitą wyprawę.
Aby przygotować 911 Turbo do tego wyzwania, standardowe 911 Turbo z manualną skrzynią biegów i w kolorze Speed Yellow zostało w minimalnym stopniu do tego przygotowane. Zmiany wprowadziły trochę dodatkowego prześwitu, aby sprostać wyzwaniu, poprzez wstawienie aluminiowych podkładek dystansowych o grubości 200 mm między nadwoziem a ramami pomocniczymi zawieszenia. Dodatkowa gąbka hydrofobowa została umieszczona w ościeżach drzwi i innych miejscach, z których może wyciekać woda pod ciśnieniem podczas przewidywanej jazdy i sprostać przekraczaniu płynących rzek o głębokości do jednego metra. Sami przyznacie, że to jednak niewiele.
Po przewiezieniu transportem drogowym do Cairns, podróż 911 Turbo na Przylądek Jork rozpoczęła się od wyzwania: nieoczekiwanego wczesnego początku „pory deszczowej”. Zamknięcie niektórzy dróg spowodowało, że 911 Turbo przeżyło np. takie przygody jak ta:
Przy zjeździe do miasteczka Weipa, górniczego boksytu na Zachodnim Przylądku, droga do Bamagi zdawała się porzucać wszelkie pozory bycia drogą i rozpuszczała się w długiej, lepkiej, błotnistej kałuży, gdy padał kolejny niesezonowy deszcz. Wzbudziło to pewne zaniepokojenie poziomem wody w przepływającej przed załogą rzece Wenlock.
Deszcz niewątpliwie sprawił, że rzeka wezbrała i zwiększył jej prędkość przepływu, ale eksploracyjny spacer na końcu liny wykazał, że przejazd nadal jest możliwy, o ile sześciocylindrowy silnik 911 Turbo o pojemności 3,6 litra z podwójnym turbodoładowaniem przetrwa ten przejazd. Udało się, a następnie, przy aplauzie zgromadzonego tłumu, auto wjechało na północną część Wenlock i kontynuowało podróż do Bamagi. Jeśli zignorowałeś pofałdowania, spadki i niekończące się śliskie czerwone błoto, pozostała część podróży była dla Porsche stosunkowo prosta. Ale tutaj było jeszcze jedno ostatnie wyzwanie… skalista odkrywka, którą Porsche zobowiązało się pokonać, aby potwierdzić swoje możliwości w dotarciu do „The Tip”.
Te ostatnie 50 metrów było najwolniejszym z całej wyprawy i zostało pokonane z prędkością mniejszą niż pieszy marsz, a czasem tylko na dwóch kołach, ale bez wgnieceń i zarysowań. Następnie 911 Turbo spoczęło dumnie na laurach przed kamerami jako pierwszy samochód sportowy, który dotarł do najbardziej wysuniętej na północ części kontynentalnej Australii. Tydzień później, po przejechaniu z powrotem w dół przylądka i przez zatokę do Darwin, osoby czyszczące auto były zaskoczone, widząc czerwone błoto za reflektorami. Kilka dni później jego prędkościomierz wskazywał 315 km/h na północ od Tennant Creek na ówczesnej autostradzie Stuart, podczas oficjalnej prezentacji w mediach najszybszego modelu Porsche w swojej erze.
W nowym 911 Dakar wyczyn ten byłby zapewne znacznie łatwiejszy. Sami przyznacie, że pokonanie takiej trasy w niemal seryjnym 911 Turbo to było coś, a do tego dowód ogromnych możliwości samochodów marki Porsche. Chcielibyśmy to kiedyś powtórzyć 🙂