Nick Tandy to prawdziwy kozak. Zdobył “Wielki Szlem” w wyścigach długodystansowych.

Nick Tandy to prawdziwy kozak. Zdobył “Wielki Szlem” w wyścigach długodystansowych.

Nick Tandy, fabryczny kierowca Porsche, od 26 stycznia 2025 roku jest nieoficjalnym królem wyścigów wytrzymałościowych: tego dnia Brytyjczyk zwyciężył w maratonie Rolex 24 At Daytona za kierownicą Porsche 963, zdobywając tym samym pożądanego „Wielkiego Szlema” w wyścigach wytrzymałościowych.

W trakcie swojej imponującej kariery Tandy odniósł zwycięstwa w klasyfikacjach generalnych 24-godzinnego wyścigu Le Mans, 24-godzinnego wyścigu na torze Nürburgring, wytrzymałościowego klasyka GT3 na Spa-Francorchamps, a teraz do tej kolekcji dopisał wygraną w kultowym inauguracyjnym wyścigu sezonu IMSA na Florydzie. To wyczyn, którego nie dokonał jeszcze żaden inny kierowca wyścigowy.

Tuż po zwycięstwie w inauguracji sezonu mistrzostw IMSA WeatherTech SportsCar Championship Nick Tandy był wyraźnie wzruszony: „Być pierwszym człowiekiem na świecie, który osiągnął coś takiego – to absolutnie niesamowite, niemal niepojęte”. Brytyjczyk świętował swój pierwszy triumf w „generalce” na Daytonie z niepohamowaną radością i początkowym niedowierzaniem, wspólnie ze swoimi kolegami kierowcami – Felipe Nasrem z Brazylii i Laurensem Vanthoorem z Belgii. Wspominając go kilka tygodni później, powiedział: „Byłem przytłoczony emocjami. Potrzebowałem trochę czasu, aby się z tym wszystkim oswoić”.

„Z jednej strony była czysta radość z wygranej: przez dwa miesiące cały zespół skupiał się wyłącznie na przygotowaniach do występu na Daytonie. Kiedy widzisz, że twój samochód jako pierwszy przekracza linię mety, czujesz niesamowitą euforię – wszyscy tak ciężko na to pracujemy. Z drugiej strony poczułem też ogromną ulgę” – przyznał Tandy. Kierowca już w 2015 roku odniósł zwycięstwo w Le Mans za kierownicą Porsche 919 Hybrid, a następnie triumfował na torach Nürburgring i Spa-Francorchamps – odpowiednio, w 2018 i 2020 roku – w 911 GT3 R.

„Kiedy Porsche Penske Motorsport tworzyło nowy program 963, od razu podniosłem rękę i powiedziałem: »Chcę ścigać się w Ameryce Północnej!«. Moją główną motywacją była walka o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej w 24-godzinnym wyścigu Rolex 24 At Daytona” – kontynuował 40-letni Brytyjczyk. „W poprzednich dwóch latach nie osiągnęliśmy tam wyników, jakich oczekiwaliśmy. Zacząłem zastanawiać się, ile jeszcze prób będę potrzebował – albo czy w ogóle się to wydarzy. Teraz dostałem odpowiedź, i to jest fantastyczne”.

Pragnienie zdobycia „Wielkiego Szlema” w wyścigach wytrzymałościowych napędzało Tandy’ego od 2020 roku. „Kiedy wygrałem na Spa, ktoś powiedział mi, że mam teraz w zasięgu »Wielkiego Szlema«. Wcześniej nawet o tym nie myślałem, ale później zawsze miałem to już gdzieś z tyłu głowy”. Chociaż Tandy nigdy publicznie nie mówił o tym celu, pozostawał na nim mocno skupiony.

Paradoksalnie jego najtrudniejszym rywalem w walce o koronę wyścigów wytrzymałościowych był Earl Bamber – Nowozelandczyk, który dzielił kokpit 919 Hybrid z Tandym i kierowcą Formuły 1 Nico Hülkenbergiem podczas ich wspólnego triumfu w Le Mans w 2015 roku, a także stał obok brytyjskiego kierowcy na najwyższym stopniu podium na Spa w 2020 roku. „Od kiedy Earl wygrał na północnej pętli Nürburgringu w 2023 roku, do skompletowania całego »zestawu« obaj potrzebowaliśmy tylko Daytony. Ten temat powracał w naszych rozmowach. A że obaj bardzo lubimy rywalizować, przerodziło się to w przyjacielskie zawody”.

Brytyjczyk pierwsze kroki w Porsche stawiał w serii Carrera Cup Deutschland i Mobil 1 Supercup. Było to w 2009 roku, czyli dokładnie wtedy gdy w obu seriach oglądaliśmy występy Kuby Giermaziaka czy Roberta Lukasa. Tandy szybko połknął tez bakcyla wyścigów wytrzymałościowych. W 2011 roku mogliśmy zobaczyć go w 911 GT3 RSR 997 w 24h Le Mans. Rok później startował w barwach słynnego zespołu Manthey Racing za kierownicą jaskrawego 911 GT3 RSR w serii International GT Open. W 2014 roku Tandy wygrał 24h Daytona, ale w klasie GT. Startując wówczas 911 RSR razem z Richardem Lietze i Patrickiem Pilet okazali się najszybsi na słynnym amerykańskim torze. Dalej wszystko potoczyło się już bardzo szybko.

Le Mans 2015: Tandy, Bamber i Hülkenberg odnoszą sukces w 24-godzinnym wyścigu w Porsche 919 Hybrid
W 2014 roku Porsche powróciło do najwyższej klasy Długodystansowych Mistrzostw Świata FIA (WEC) – LMP1. Rok później, po trudnym debiutanckim sezonie, fabryczny zespół w 919 Hybrid rozpoczął pełnoprawny atak na tytuły mistrzowskie, celując w 17. zwycięstwo marki w klasyfikacji generalnej 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Audi wygrywało tam 13 razy, a Toyota była wtedy mistrzem świata WEC, więc oczekiwania wobec Porsche były ogromne. Aby zmaksymalizować swoje szanse, w Le Mans producent wystawił dodatkowy samochód fabryczny. Za kierownicą: Nick Tandy, Earl Bamber i gwiazda Formuły 1 Nico Hülkenberg. „W trzeciej maszynie nie czuliśmy takiej presji jak w przypadku prototypów rywalizujących przez cały sezon. Byliśmy nowymi gośćmi w programie” – wspominał Tandy, którego fani po triumfie na Daytonie nazywają „Mister 24”.

Ale trio zaprezentowało bezbłędną formę i zszokowało świat wyścigów wytrzymałościowych, wygrywając 14 czerwca 2015 roku w klasyfikacji generalnej. „Pierwsza wygrana w Le Mans jest nie do opisania” – powiedział Tandy. „Le Mans to Święty Graal wyścigów wytrzymałościowych. Moim zdaniem w sportach motorowych po prostu nie ma niczego ważniejszego”.

Tandy zanalzł się także wśród trzech brytyjskich kierowców, którzy pomogli Porsche w odniesieniu zwycięstw w 24h Le Mans. W 2017 roku wprowadzono na rynek specjalnie specjalne limitowane modele – 911 Carrera 4 GTS „British Legends Edition”. Auto Nicka Tandiego zostało opracowane przez Porsche Cars GB wspólnie z Porsche Exclusive Manufaktur w Stuttgarcie. Było inspirowane kolorystyką i detalami nawiązującymi do 919 Hybrid z 2015 roku.

Nürburgring 2018: od pokonywania przeszkód do triumfu z Manthey Racing
„24-godzinny maraton na Nürburgringu jest najtrudniejszy spośród wszystkich wielkich wyścigów wytrzymałościowych” – skomentował Tandy, z głębokim szacunkiem odnosząc się do Zielonego Piekła. „By walczyć o zwycięstwo w Le Mans i na Daytonie, odpowiednie tempo i niezawodność, a także wsparcie silnego zespołu ma może 6 aut. Na północnej pętli realne szanse ma już 20 do 30 samochodów. Jednak nawet gdy dysponujesz silnym pakietem, istnieje około 50-procentowe prawdopodobieństwo, że weźmiesz udział w wypadku na torze – może tam startować nawet 180 samochodów”.

„Nasze Porsche w barwach Manthey było szybkie, ale o tym wiedzieliśmy już wcześniej” – wspominał Tandy. Kokpit 911 GT3 R dzielił wtedy z trzema innymi kierowcami fabrycznymi: Richardem Lietzem z Austrii oraz Francuzami Patrickiem Piletem i Frédéricem Makowieckim. Na początku ekipa stanęła przed wyzwaniem. „Na drugim okrążeniu złapaliśmy gumę – na szczęście na pętli Grand Prix, więc mogliśmy od razu zjechać do boksu. Ale straciliśmy 6,5 minuty i spadliśmy aż na koniec. Gdyby stało się to na początku północnej pętli, toczylibyśmy się przez 20 kilometrów, a nasz wyścig byłby skończony”.

To nie wszystko: w deszczu Tandy wpadł w poślizg, omijając wolniejszy pojazd, a inny samochód uderzył w drzwi ich 911 podczas wyjazdu z alei serwisowej. „Na szczęście Porsche tylko lekko oberwało. Ale to typowy wyścig na północnej pętli – tam zawsze coś się dzieje”.

Spa-Francorchamps 2020: kiedy 911 GT3 R zamieniło się w ciągnik Porsche
„Fizycznie Spa to dla nas najtrudniejszy wyścig – wymaga ciężkiej pracy w kokpicie” – powiedział kierowca o zwycięstwie w 24-godzinnym wyścigu na Spa w 2020 roku. „Tor jest nieubłagany – nie ma tam odpoczynku, jak w Le Mans czy na Daytonie, gdzie mamy długie proste”. Osiemnaście żółtych flag na całym torze i czternaście faz samochodu bezpieczeństwa tylko pogłębiło panujący chaos. Z powodu niekorzystnego BoP (balansu osiągów) Nick Tandy, Earl Bamber i Laurens Vanthoor musieli zawzięcie walczyć, aby utrzymać się w czołówce. „Jechaliśmy bezbłędnie, mieliśmy perfekcyjne postoje w boksach, ale nigdy nie byliśmy wystarczająco szybcy. Na prowadzeniu utrzymywały nas strategia i wszystkie te żółte flagi”.

Deszcz zakłócił jednak ostatnie godziny. Bamber wsiadł za kierownicę na mokrym asfalcie i robiąc użytek z lepszej przyczepności 911 GT3 R, awansował na drugie miejsce. Sprytny wybór strategii ostatniego postoju – pominięcie zmiany opon – zapewnił im pozycję lidera. „Prowadziliśmy, broniąc solidnej przewagi. Musiałem po prostu dojechać do mety. Ale na dosłownie 5 minut przed końcem zepsuła się skrzynia biegów” – opowiadał Tandy, wciąż z niedowierzaniem. „Stało się to na przedostatnim okrążeniu, na wyjeździe z Bruxelles. Rozległ się głośny huk. Zanim odważyłem się ponownie nacisnąć pedał gazu, wjechałem w następny zakręt – hałas był okropny! Myślałem, że straciliśmy tylko jeden bieg, ale na każdym dźwięk przypominał piłę łańcuchową”. Dodatkową przewagę zapewnił im jednak… niezamierzony wyciek oleju z uszkodzonej przekładni. „Nasz prześladowca w Audi ślizgał się wte i wewte. To było szaleństwo! Autentycznie płakałem, mijając linię mety. Napięcie mnie po prostu rozbiło. To jedyny raz, kiedy popłakałem się w samochodzie”.

Porsche przywraca do życia zapomniany projekt. To on dał początek Carrerze GT.

Porsche przywraca do życia zapomniany projekt. To on dał początek Carrerze GT.

Koniec lat dziewięćdziesiątych. Dla nas to początek fascynacji marką, dla marki zaś okres największych przemian, po części dyktowanych finansowymi problemami. W salonach Porsche stały pierwsze chłodzone cieczą 911 oraz auta „dla młodzieży” – Boxstery. Na biurkach projektantów dokumenty z napisem „SUV” zastąpiły te dotyczące auta, które miało zapewnić sukces w Le Mans. Auta, które Porsche postanowiło teraz, po 25 latach, wskrzesić. Z gazem w podłodze i w doborowym towarzystwie!

Po zwycięstwie w sezonie ’98, apetyt na kontynuację dobrej passy był w Stuttgarcie ogromny. Niestety, zmiany przepisów od nowego millenium wymagały zbudowania kolejnej wyścigówki niemalże od zera. Tak oto prototyp o oznaczeniu 9R3 powstawał z myślą o startach w klasie LMP900, co oznaczało, że waga nie może przekroczyć 900 kilogramów. Początkowo za fotelem kierowcy inżynierowie pod wodzą Norberta Singera umieścili dobrze już znanego, podwójnie doładowanego, sześciocylindrowego boksera o pojemności 3,2 litra. Niestety, wraz z rozwojem projektu okazało się, że jednostka jest zdecydowanie za ciężka względem tego, co oferuje. Potrzebny był nowy silnik, a to niosło za sobą inny problem – koszty. Ktoś przypomniał sobie jednak w porę, że przecież gdzieś tam w magazynie wala się jakieś zapomniane V10, które miało trafić do… F1.

Jednostka rozwiercona do 5,5-litra i zmodyfikowana pod kątem startów w wyścigach długodystansowych ostatecznie generowała ponad 600 KM. Z początkiem listopada 1999 roku prototyp był gotowy na testy w centrum rozwojowym w Weissach. Na miejscu stawili się kierowcy Alan McNish oraz Bob Wolleck. Podczas pierwszych dwóch dni, pomimo niepogody, nowa konstrukcja pokonała 78 kilometrów, osiągnęła 302 km/h i pobiła rekord toru. I właśnie wtedy testy zostały przerwane, a projekt LMP2000 zamknięty. „Pierwotne przejazdy stanowiły więc jednoczesne powitanie i pożegnanie. Byliśmy pełni radości, ale także smutku i żalu” – podsumował Singer. Oficjalnym powodem stał się budżet, a historia pokazuje, że choć bolesna, była to dobra decyzja. Szczególnie, że to właśnie dzięki rozwojowi 9R3, pod siateczkami osłaniającą silnik Carrery GT znalazło się legendarne już V10, o czym pisaliśmy szerzej w tekście o ostatnim analogowym superaucie.

25 lat później kurz z monokoku niedoszłego zwycięzcy został zdmuchnięty przez zespół fantastycznych ludzi z Porsche Heritage i Museum, którzy wzięli go pod swoje skrzydła. „Za każdym razem, gdy widziałem LMP 2000 w muzealnym magazynie, myślałem o jego pierwszych przejazdach z 1999 roku” – przyznał Armin Burger, koordynator ds. historii Porsche Motorsport. „Finalnie szybko uzgodniliśmy, żeby przywrócić samochód do życia z okazji jego rocznicy” – dodał Alexander E. Klein, szef operacji i komunikacji Porsche Hertiage. Choć w tym przypadku była mowa o modelu w stanie w zasadzie nienaruszonym, dla ludzi z Porsche Heritage odbudowy tego typu wyjątkowych projektów często wiążą się z zaprojektowaniem na nowo i wyprodukowaniem poszczególnych części.

Renowacja odbywała się w Weissach. Prace rozpoczęto od rozebrania karoserii, następnie na warsztat wzięto silnik, który już przy pierwszym odpaleniu rozdarł wnętrza warsztatu wspaniałym dźwiękiem wszystkich 10 cylindrów. „Każdy, kto kiedykolwiek słyszał pracujący silnik V10, wie, że ten dźwięk jeży włosy na karku. Jest mocarny już na biegu jałowym, a dotknięcie pedału gazu sprawia, że lekkie koło zamachowe błyskawicznie się rozkręca” – wspomina Steffen Wolf, jeden z inżynierów.

Wyzwaniem okazała się być skrzynia biegów. „Znaleźliśmy cztery jednostki sterujące i próbowaliśmy uzyskać do nich dostęp za pomocą starego komputera”. Bez pliku z opisem jednostki sterującej przypisanie i odczytanie sygnałów było syzyfowym zadaniem. „Potrzebowaliśmy jednostki sterującej, która reagowałaby na sygnał z łopatki na kierownicy, a następnie powodowała zmianę przełożenia. Ponieważ zmiana biegu (samą) łopatką nie była możliwa, trzeba było ją skonfigurować w taki sposób, aby wybór wyższego lub niższego przełożenia następował po wciśnięciu sprzęgła” – wyjaśnił Wolf. Do pracy przyłączyli się nawet ludzie z zespołu Porsche Motorsport oraz Formuły E. I co ciekawe, to właśnie sterownik z bolidu tego ostatniego umożliwił sukces.

Po latach do udziału w symbolicznych przejazdach po 2,88-kilometrowym torze testowym Porsche, zaproszeni zostali niemalże wszyscy, którzy przy projekcie mieli swój udział. Dla wielu z nich to była prawdziwa podróż w czasie i domknięcie pewnego rodziału. „To był dla mnie szalenie ważny projekt. Nadal dokładnie pamiętam telefon, który otrzymałem podczas podróży służbowej ćwierć wieku temu: »LMP 2000 jedzie – ale już nigdy go nie zobaczysz«” – wspominał Herbert Ampferer, ówczesny szef Porsche Motorsport. „Chcieliśmy, aby LMP 2000 pokazał, co potrafimy. Proces rozwoju trwał prawie 14 miesięcy. Czuję się zaszczycony, że dzisiaj, 25 lat później, mogę po raz pierwszy zobaczyć go w ruchu”.

Chociaż bezsprzecznie to kawał inżynieryjnej historii marki, dla mnie w tym projekcie najważniejsze jest coś innego. To fakt, że Porsche tej historii nie porzuca, wciąż w nią inwestuje i widzi w niej ogromne znaczenie, nawet pomimo niepewnej przyszłości aut spalinowych. Bo, nie oszukujmy się, kompletnie nie musieli tego robić. A jednak dział taki jak Porsche Heritage i Museum istnieje i oby istniał jak najdłużej. Widzicie, tam w Jaguarze?

24h Le Mans 1979 – deszcz, wycieraczki i marihuana

24h Le Mans 1979 – deszcz, wycieraczki i marihuana

24h Le Mans to najbardziej legendarny wyścigowy maraton na świecie. Mimo ewolucji, w dalszym ciągu czuć w nim ducha historii, która pełna jest niesamowitych wydarzeń, a o których nie wszyscy wiedzą. Oto jedna z takich opowieści, gdzie główną rolę gra dwóch przebojowych braci i Porsche 935 K3

Wyścig rozgrywany w czerwcowy weekend 1979 roku zapowiadał się jako rozgrywka, w której główną rolę będą odgrywały prototypy grupy 6 – zgłoszono ich aż 29! Do wyścigu zakwalifikowało się łącznie 26 aut najsilniejszej kategorii. Wśród zgłoszonych załóg były dwa Porsche 936/78 w barwach Essex Motorsport Porsche prowadzone przez załogi Jacky Ickx i Brian Redman oraz Bob Wollek z Hurleyem Harwoodem. Rolę kierowcy zapasowego dla obu załóg pełnił Jurgen Barth. W grupie 5, która praktycznie tożsama była z wozami z serii IMSA GTX, zgłoszono łącznie 21 wozów (do wyścigu zakwalifikowało się 20), w tym aż 14 Porsche 935 różnych wersji. Wśród nich były dwa egzemplarze najnowszego dziecka braci Kremerów – 935 K3 dla załóg Klaus Ludwig i Don oraz Bill Whittington, a także Axel Plankenhorn, Philippe Gurdjian i John Winter. Flotę Porsche 935 w specyfikacjach fabrycznych prowadziły dwie załogi Gelo Sportswear International – Schurti/Heyer oraz Fitzpatrick/Grohs/Lafosse. Amerykańską serię IMSA reprezentował między innymi zepsół Vaska Polaka czy Dicka Barboura. Taka stawka gwarantowała niezwykle ciekawy wyścig w obu najwyższych klasach.

Rzeź niewiniątek
Początek wyścigu nie zapowiadał rzezi, która rozegrała się na jego dystansie. Przez pierwsze 59 okrążeń na prowadzeniu znajdowały się fabryczne wozy Porsche Grupy 6, jednakże problemy (defekt opony w przypadku załogi Ickx/Redman i awaria systemu paliwowego w przypadku załogi Wollek/Haywood) dały awans na pierwsze miejsce kierowcom Mirage M10/Ford prowadzonego przez załogę Bell/Hobbs/Schuppan. Utrzymywali oni prowadzenie aż do 97 okrążenia, kiedy to wibracje silnika doprowadziły do uszkodzenia układu wydechowego.

W tym momencie na prowadzenie po raz pierwszy w wyścigu wyszedł samochód grupy 5. O pozycję lidera walczyły konstrukcje zespołów Porsche Kremer Racing i Gelo Sportswear International. Oba Porsche 936 po dokonaniu napraw walczyły o nadrobienie straconego czasu, będąc zdecydowanie najszybszymi samochodami na torze. Na półmetku wyścigu załoga Wollek/Haywood zdołała awansować już na trzecie miejsce, natomiast Ickx i Redman znajdowali się na miejscu siódmym. Niestety dla prototypów firmy Porsche, które były typowymi „szufladami” i posiadały otwarte nadwozie zaczął padać deszcz, a potem rozpętała się prawdziwa burza. Dodatkowo pojawiły się problemy techniczne, które zakończyły się koniecznością pomocy mechaników zespołu. Ta była jednak niezgodna z przepisami, co spowodowało dyskwalifikację. W wyścigu pozostało jedno Porsche 936, goniące już prowadzące auto GT. Około 4 rano zaczął się dramat ekipy Gelo – najpierw Johnowi Fitzpatrickowi podczas pobytu w boksie zapaliła się turbosprężarka, a interwencja francuskiego strażaka spowodowała nieodwracalne uszkodzenie silnika i konieczność wycofania wozu z rywalizacji. Zaledwie pół godziny później awaria silnika spowodowała wycofanie Manfreda Schurtiego.

W tym momencie na pewne prowadzenie wyszło Porsche 935 K3 załogi Ludwig/Whittington/Whittington. Na miejscu drugim znajdowało się Porsche 935/77A wystawione przez Dick Barbour Racing. Samotne już Porsche 936/78 goniło teoretycznie wolniejsze, za to posiadające zamkniętą kabinę i wycieraczki 935-tki. Kiedy udało się praktycznie zniwelować straty i wyjść na drugie miejsce silnik prototypu zaczął szwankować. Finalnie doprowadziło to do wycofania jedynego wozu grupy 6, który miał jeszcze realne szanse na podium.

Sensacja stała się faktem. Na pierwszym miejscu znajdował się wóz braci Kremerów, prowadzący z przewagą aż 13 okrążeń! Gdy wydawało się, że auto zmierza po pewne zwycięstwo, około 4 godziny przed końcem wyścigu zaczęły się poważne problemy techniczne. W prywatnym 935 urwał się pasek pompy oleju. Prowadzący w tym momencie auto Don Whittington nie potrafił założyć zapasowego paska i finalnie dokonał naprawy za pomocą… paska alternatora! Uszkodzone auto udało się doprowadzić do boksów, ale prowadzenie stopniało do dwóch okrążeń. Szczęście uśmiechnęło się jednak do załogi białego 935. Najpierw w konkurencyjnym samochodzie zespołu Dicka Barboura doszło do zapieczenia nakrętki koła, w wyniku której trzeba było dokonać trwającej 6 okrążeń naprawy. Później starający się nadrobić straty Rolf Stommelen zaczął mieć problemy z silnikiem, w wyniku których ledwo udało się dotoczyć do linii mety. W tych okolicznościach zwycięzcami wyścigu została załoga Ludwig/Whittington/Whittington, na drugim miejscu znalazła się załoga Dick Barbour/Rolf Stommelen/Paul Newman, a trzecie miejsce padło łupem kolejnego Porsche zespołu braci Kremerów. Dokładnie wersji 935/77A z załogą Laurent Ferrier/Francois Servanin/Francois Trisconi.

Wydawać się może, że najbardziej egzotycznym uczestnikiem wyścigu jak i osobą na podium był słynny aktor Paul Newman. Nie ma niczego dziwnego w tym rozumowaniu dopóki nie pozna się historii braci Whittingtonów. Ich marzeniem był start w wyścigu 24h Le Mans. Mieli też całkiem niezłe umiejętności w prowadzeniu samochodów. Bracia Whittingtonowie znaleźli warsztat braci Kremerów i zaproponowali, że wykupią miejsce w ich samochodzie. Zapłacili za nie gotówką. W czasie ustaleń kolejności prowadzenia samochodu doszło do zgrzytu – Kremerowie nalegali żeby wyścig zaczął ich kierowca, Klaus Ludwig. W wyniku tego doszło do odkupienia samochodu przez braci Whittingtonów. Ponownie za gotówkę. Dzięki temu to oni decydowali o dalszych losach jego startu. Po Le Mans doszło do zakupu kolejnego 935 K3 wraz z ogromnym pakietem części zamiennych. To jednak nie był koniec. Bracia Whittington poszli o duży krok dalej i nabyli tor wyścigowy Road Atlanta. Skąd wzięły się środki na powyższe zakupy?

Wyścigowe Eldorado
Okazało się, że bracia Whittingtonowie, związani poza wyścigami również z biznesem lotnicznym i posiadający licencję pilota, wraz z innymi kierowcami serii IMSA – Randym Lanierem, Johnem Paulem Sr oraz Johnem Paulem Jr zorganizowali grupę przemycającą drogą lotniczą marihuanę z Kolumbii do USA. Jako ciekawostkę można dodać, że w tym czasie wielu rozwijało skrótu serii wyścigowej IMSA jako International Marijuana Smugglers Assocation. Za to tor Road Atlanta jako posiadający w tamtym okresie najdłuższą prostą w Stanach Zjednoczonych, służył jako baza przemytu, bo idealnie nadawał się do startów i lądowań małych samolotów. Pochodzenie pieniędzy, które finansowały starty topowych samochodów tłumaczy dlaczego nikt nie mógł zidentyfikować części firm, których reklamy znajdowały się na autach bohaterów powyższej historii. Po prostu firmy te nigdy nie istniały, a reklamy zostały stworzone tylko aby utrudnić ustalenie pochodzenia środków finansujących starty.

Niezależnie od pochodzenia tych pieniędzy bracia Whittingtonowie wykazali się prawdziwym talentem – udało im się wygrać największy wyścig świata, przeprowadzony w niezwykle trudnych warunkach. Dali również ostatnie zwycięstwo autu opartemu o cywilne nadwozie. Porsche 935 K3 było bowiem najbardziej groteskową kpiną z przepisów grupy 5 w historii. Pod licznymi panelami z tworzywa sztucznego znajdował się bowiem kadłub cywilnego samochodu, wraz z tylnymi błotnikami oraz szybą. W stosunku do oryginalnego 935/78, który stanowił bazę do budowy K3 bracia Kramerowie zastosowali kewlarowe panele zamiast włókna szklanego, co obniżyło masę. Wodny intercooler zastąpiony został powietrznym, co uprościło konstrukcję i pozwoliło na dalszą redukcję kilogramów. W celu poprawienia rozłożenia masy przesunięto zbiornik paliwa oraz chłodnicę oleju. Masa samochodu wynosiła około 970 kilogramów, a moc silnika w trybie wyścigowym oscylowała w granicach 750 KM.

Le Mans 1979 z powodu zbiegu zdarzeń losowych skończyło się w sposób szokujący dla zespołów wystawiających najszybsze prototypy. Równocześnie dało pierwsze zwycięstwo oraz międzynarodową sławę Klausowi Ludwigowi. W przypadku braci Whittingtonów stanowiło niesamowitą szansę, którą potrafili bezbłędnie wykorzystać. Niezależnie od tego, co stało się potem, weekend 9 – 10 czerwca 1979 należał do nich.

fot. Porsche Archive, Kremer Racing

Motorsport | Najwięcej samochodów Porsche w Le Mans

Motorsport | Najwięcej samochodów Porsche w Le Mans

Automobile Club de l’Ouest oraz WEC opublikowało wstępną listę zgłoszeń na wyścig Le Mans 2023, który odbędzie się w dniach 10 – 11 czerwca. Na liście zgłoszeń zarówno w kategorii Hypercar jak i LMGTE AM największą ilość zgłoszeń liczą zespoły wystawiające modele 963 i 911 RSR.

  • Porsche Penske Motorsport mobilizuje na Le Mans trzeci prototyp LMDh
  • Numer startowy 75 wybrany dla upamiętnienia „75 lat samochodów sportowych Porsche”
  • Załoga FIA WEC będzie wspierana przez kolegów z ekipy Porsche Penske Motorsport z mistrzostw IMSA
  • Hertz Team JOTA wystawi dodatkowy hipersamochód Porsche 963
  • Organizator wydarzenia ACO świętuje „100 lat Le Mans”

W kategorii Hypercar zobaczymy aż trzy fabryczne 963 oraz jedne kliencki egzemplarz przygotowany przez Jota, w barwach wypożyczalnia samochodów Hertz. Trzecie fabryczne auto LMDh będzie nosiło numer 75, specjalnie dla uczczenia rocznicy produkcji samochodów marki Porsche.

Obowiązki kierowców Porsche 963 z numerem 5 podzielą: Dane Cameron z USA, Michael Christensen z Danii i Francuz Frédéric Makowiecki. Za sterami bliźniaczego samochodu z numerem 6 zasiądą: Kévin Estre z Francji, Belg Laurens Vanthoor i trzykrotny zwycięzca Le Mans André Lotterer z Niemiec. Pełnej obsady trzeciego auta jeszcze nie znamy, ale liderem będzie Felipe Nasr z Brazylii, a pozostali dwaj zawodnicy również będą pochodzić z zespołu IMSA Porsche Penske Motorsport. Ich nazwiska zostaną ogłoszone w późniejszym terminie. Naszym zdaniem może być to m.in Nick Tandy.

Do obsadzenia 963 z numerem 38 ekipa klientów Hertz Team JOTA wyznaczyła kierowcę fabrycznego Antónia Félixa da Costę z Portugalii, Willa Stevensa z Wielkiej Brytanii i Yifeia Ye. Ten ostatni, kierowca wyścigowy z Chin, otrzymuje wsparcie od Porsche Motorsport Asia-Pacific.

Zgodnie z przepisami LMDh Porsche 963 bazuje na podwoziu kategorii LMP2. To nowo opracowane podwozie dostarcza kanadyjska firma Multimatic, specjalista od zaawansowanych technicznie rozwiązań. Standardowe komponenty hybrydowe pochodzą od Boscha, Williams Advanced Engineering i Xtraca. Sercem układu napędowego jest 4,6-litrowy silnik V8 biturbo, bazujący na jednostce hybrydowego samochodu sportowego o wysokich osiągach – 918 Spyder. Jego DNA sięga do wyścigowego RS Spyder, którym Porsche i zespół Penske odniosły wiele zwycięstw w latach 2005-2008. Design nowego Porsche 963 nawiązuje do zwycięskich klasyków 956 i 962 z lat 80. ubiegłego stulecia. Nieprzerwany tylny pas świetlny to ukłon w stronę charakterystycznej cechy najnowszego 911 typ 992.

W LMGTE AM zobaczymy jeszcze starą konstrukcję, czyli 911 RSR, które w fabrycznych zespołach zakończyły swoje zmagania w FIA WEC i Le Mans w zeszłym roku. Niemnie jednak lista tych samochodów jest imponująca, bo na starcie zobaczymy ich aż osiem.

24-godzinny wyścig Le Mans po raz pierwszy odbył się we Francji 100 lat temu. Dziewięćdziesiąta pierwsza edycja odbędzie się w dniach 10-11 czerwca. Walcząc o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, w nowej klasie hipersamochodów Porsche zmierzy się z takimi producentami jak Ferrari, Cadillac, Toyota i Peugeot.

Lista samochodów Porsche:

W kategorii Hypercar:
#5 Porsche Penske Motorsport
#6 Porsche Penske Motorsport
#38 Hertz Team Jota
#75 Porsche Penske Motorsport

W kategorii LMGTE AM:
#16 Proton Competition
#56 Project1 – A0
#60 Iron Lynx
#77 Dempsey-Proton Competition
#85 Iron Dames
#86 GR Racing
#88 Proton Competition
#911 Proton Competition

Motorsport | Imponujące osiągnięcia fabrycznych 911 RSR

Motorsport | Imponujące osiągnięcia fabrycznych 911 RSR

Po 18 zwycięstwach w wyścigach, pięciu tytułach mistrza świata i trzech klasowych zwycięstwach w 24-godzinnym wyścigu Le Mans Porsche 911 RSR kończy swoje fabryczne starty w Długodystansowych Mistrzostwach Świata FIA (WEC). To jeden z najbardziej utytułowanych samochodów w historii marki, który przez ostatnie lata przeszedł szereg wyjątkowych zmian.

  • Fabryczny zespół świętuje 18 zwycięstw Porsche 911 RSR
  • Niezapomniane sukcesy w klasie GTE-Pro w Le Mans
  • Mocny bilans: pięć tytułów mistrza świata w ciągu dziesięciu lat
  • W 2023 r. Porsche Penske Motorsport będzie rywalizować z nowym 963

Niebawem Porsche rozpocznie nowy rozdział w wyścigach – z udziałem hybrydowego prototypu o mocy 500 kW (680 KM). Teraz czas jednak na pozytywne podsumowanie dziesięcioletniej kampanii 911 RSR. W ciągu minionej dekady najpotężniejszy wyścigowy bokser z centrum rozwoju w Weissach na trwałe zapisał się w historii niezwykle obleganej klasy GTE-Pro. W sezonie 2013 Porsche AG nabyło 51% zespołu operacyjnego Manthey. Następnie doświadczona ekipa z niemieckiego regionu Eifel otrzymała zadanie poprowadzenia fabrycznego zaangażowania Porsche w Długodystansowych Mistrzostwach Świata FIA (WEC). Ta nowa konstelacja błyskawicznie przyniosła sukces – w pierwszej kolejności w postaci klasowego zwycięstwo w 24-godzinnym wyścigu Le Mans 2013.

2013-2016: klasowe zwycięstwo w Le Mans w pierwszym roku startów, liczne międzynarodowe sukcesy

Triumf Marca Lieba (Niemcy), Richarda Lietza (Austria) i Romaina Dumasa (Francja) w nowej kategorii GTE-Pro zbiegł się z 50. urodzinami Porsche 911. Drugie miejsce zajęło bliźniacze RSR. „Ten wynik odebrał mi mowę” – uśmiechnął się Olaf Manthey, który wówczas zarządzał zespołem. Zwycięski kierowca Marc Lieb przy okazji spełnił swoje marzenie: „Nasza ekipa była nowa, podobnie samochód. W pierwszych dwóch wyścigach sezonu brakowało nam jeszcze tempa” – wspomina mistrz WEC z 2016 r. „Potem przyszedł nasz pakiet na Le Mans. Od razu czułem, że jest świetnie. W wyścigu musieliśmy przedrzeć się w górę stawki w trudnych, zmiennych warunkach. Kluczem do naszego sukcesu było to, że w przeciwieństwie do rywali mogliśmy odbyć trzy przejazdy na jednym zestawie opon”. Po 24 godzinach Porsche 911 RSR nr 92 jako pierwsze przekroczyło linię mety, z dwuminutową przewagą nad bliźniaczą maszyną.

„Nie spodziewaliśmy się wygranej i właśnie dlatego ten sukces był tak wspaniały – dla Porsche, dla zespołu i dla nas, kierowców” – mówi Marc Lieb. „Jednak równocześnie było to najsmutniejsze zwycięstwo w mojej karierze”. Powód: 24-godzinny wyścig Le Mans w 2013 r. przyćmił tragiczny wypadek. Kierowca Astona Martina, Allan Simonsen, stracił życie po zderzeniu z barierą ochronną na zakręcie Tertre Rouge na początku zmagań. W 2007 r. ten sympatyczny i bardzo popularny Duńczyk startował w Le Mans za kierownicą Porsche 911 GT3 RSR.

911 RSR z 2013 r., oparte na generacji 991, było ostatnim w swoim rodzaju – wyposażonym w umieszczonego z tyłu, klasycznego 6-cylindrowego boksera. W 2014 r. model odniósł klasowe zwycięstwa na torach w Silverstone i Szanghaju. Rok później nastąpił kolejny ważny krok: cztery zwycięstwa w klasie GTE-Pro na torach Nürburgring, w Austin, Szanghaju i Bahrajnie oraz tytuły mistrzowskie wśród producentów, kierowców i zespołów. W 2016 r. obie fabryczne maszyny startowały tylko w Le Mans. W następnym sezonie zadebiutował nowy samochód wyścigowy GTE-Pro z Weissach – tym razem z jednostką napędową po raz pierwszy zamontowaną przed tylną osią. Nowa konstrukcja okazała się niezwykle skuteczna na wielu torach wyścigowych po obu stronach Atlantyku, a przy okazji wzbudziła podziw fanów na całym świecie swoim niezrównanym, mocnym brzmieniem.

Fabryczna misja FIA WEC w liczbach
Odbyte wyścigi: 62 w dwunastu krajach
Zwycięstwa w klasie GTE-Pro: 18
Pole position (GTE-Pro): 20
Miejsca na podium (GTE-Pro): 67
Kilometry pokonane w wyścigach: 155 830
Punkty zdobyte w mistrzostwach świata: 2240
Zaangażowani kierowcy fabryczni: 18
Największa fabryczna kampania: Le Mans 2018 i 2019 (po cztery samochody)
Najwyższa prędkość maksymalna: 312,7 km/h (Le Mans 2022)

2017-2019: nowa koncepcja samochodu i niezapomniane osiągnięcia w Le Mans

Ze względu na zmianę rozkładu masy – co zapewniło zespołowi wiele nowych spostrzeżeń, zwłaszcza w zakresie użytkowania opon – sezon 2017 uznano za rozwojowy. Proces uczenia się przebiegał jednak wyjątkowo szybko. Już w kolejnym roku rywalizacji fabryczny zespół FIA WEC zaliczył spektakularny występ w Le Mans – zarówno od strony osiągów, jak i wzornictwa. Z okazji 70-lecia marki Porsche oba egzemplarze 911 RSR otrzymały historyczny design. Samochód z numerem 91, w kolorach nawiązujących do legendarnych barw Rothmans, przodował w kwalifikacjach. Włoski kierowca fabryczny Gianmaria Bruni ustanowił wtedy nowy rekord Le Mans wśród pojazdów klasy GTE, notując czas okrążenia 3:47,504 minuty.

Wyścig zdominowało drugie 911 RSR – nr 92, w barwach inspirowanych „różową świnią”. Kévin Estre (Francja), Michael Christensen (Dania) i Laurens Vanthoor (Belgia) narzucili niesłabnące tempo, nie zabrakło im też szczęścia: wygrali swoją klasę z przewagą jednego okrążenia nad siostrzanym samochodem Gianmarii Bruniego, Richarda Lietza oraz Frédérica Makowieckiego (Francja). „Porsche 911 jest i pozostaje najlepszym samochodem sportowym na świecie – to prawdziwy wyścigowiec. Nie ma nic lepszego niż podwójna wygrana w klasie GTE-Pro i zwycięstwo w klasie GTE-Am w nasze 70. urodziny” – powiedział bezpośrednio po wyścigu zachwycony członek zarządu ds. badań i rozwoju Porsche, dr Michael Steiner.

2018-2022: tytuły mistrzowskie i kolejne klasowe zwycięstwo w Le Mans
Gdy 911 z roku modelowego 2017 po klasowej wygranej w Le Mans zapewniało sobie tytuł mistrzowski w klasie GTE-Pro FIA WEC w sezonie 2018, w Weissach dojrzewał już następca – RSR-19, napędzane 4,2-litrowym silnikiem o 6 cylindrach. Był to wówczas największy bokser, jaki Porsche kiedykolwiek zamontowało w fabrycznym wyścigowym 911. Debiut RSR-19 w Sarthe w 2019 r. przyniósł znakomite wyniki: w obleganej klasie GTE-Pro, w której rywalizowało 17 maszyn sześciu różnych producentów, samochody nr 91 i 93 zajęły drugie i trzecie miejsce. Sezon 2021 zaowocował kolejnym podium w Le Mans, a tegoroczna rywalizacja zakończyła się następnym sukcesem. W finałowym roku startów fabrycznego RSR kierowcy: Richard Lietz, Gianmaria Bruni i lokalny bohater Frédéric Makowiecki dodali do puli kolejne zwycięstwo, wygrywając swoją klasę w 24-godzinnym maratonie na torze Circuit de la Sarthe. Celem fabrycznej ekipy na ostatni sezon w klasie GTE-Pro było zdobycie tytułu mistrzów świata, jednak w finale w Bahrajnie do zrealizowania tego ambitnego planu zabrakło jej nieco szczęścia.

„Dołączyliśmy do mistrzostw FIA WEC z fabrycznym zespołem w 50. rocznicę 911 i szybko wygraliśmy 24-godzinny wyścig Le Mans. W tegorocznej edycji największego wyścigu długodystansowego sprawy zatoczyły koło – po raz trzeci odnieśliśmy klasowe zwycięstwo” – mówi Thomas Laudenbach, wiceprezes ds. Porsche Motorsport. „Le Mans to zwieńczenie rywalizacji w długodystansowych wyścigach. Z sukcesów, które tam odnieśliśmy, jesteśmy szczególnie dumni. Ciężko walczyliśmy o pozostałe 15 klasowych zwycięstw w FIA WEC – to nagroda za ogrom pracy naszego zespołu i wszystkich pracowników, którzy zajmowali się tym projektem w centrum rozwoju w Weissach. Napisaliśmy kolejny rozdział w znakomitej historii Porsche Motorsport. Do naszej kolekcji pięciu tytułów chcielibyśmy dodać jeszcze jeden, zdobyty podczas ostatniego występu. To się niestety nie udało, ale i tak po dekadzie fabrycznych wyścigów możemy być bardzo zadowoleni z naszych wspaniałych osiągnięć. Jednocześnie patrzymy w przyszłość: w 2023 r. będziemy gonić za zwycięstwami w klasyfikacjach generalnych największych długodystansowych wyścigów na świecie z Porsche 963. Nie możemy się doczekać!”.