Kilka zdań o… | Spotkanie z Porsche 911 Carrera RS 2.7

Kilka zdań o… | Spotkanie z Porsche 911 Carrera RS 2.7

Niespodziewane spotkania często należą do najprzyjemniejszych. Tak też było w tym przypadku. Obecność wyjątkowego Porsche mile zaskoczyła podczas pobytu na torze Oschersleben Motorsport Arena.

Wizyta na leżącym blisko naszej granicy obiekcie, zapowiadała się spokojnie. Trening zawodników, zorganizowany przez polski team wyścigowy BM Racing Team, odbywał się zgodnie z planem a stanowiska w alei serwisowej były zapełnione takimi samochodami wyścigowymi jak np. Renault Clio Cup. Jak się okazało, jeden garaż krył w sobie dwa samochody, które były kompletnie inne od reszty aut. Było to Porsche Cayman GT4 oraz legendarne Porsche Carrera RS 2.7 z 1973 roku.

Caymana można często zobaczyć na publicznych drogach, ale popatrzeć na oryginalne 911 Carrera RS 2.7 z 1973 roku można mieć okazję tylko kilka razy w życiu. Jak twierdził kierowca, samochód nie jest repliką. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że proporcje lekko odbiegają od oryginału. Być może jest to jednak wynikiem obserwowania istniejących replik, których jest zdecydowanie więcej niż pierwotnej wersji. Tym bardziej na torze wyścigowym, gdzie nie ma miejsca na spokojną jazdę, czy też wystawowe prezentację. To auto powstało aby jeździć na torze i wygrywać – pod warunkiem, że kierowca, jest w stanie właściwie prowadzić ten samochód nie jak po bułki, lecz po zwycięstwo.

Carrera RS 2.7 kryje pod swoją tylną klapą oczywiście sześciocylindrowego boxera o mocy ponad 210 KM. W ważącym około 1000 kg nadwoziu dawało to niebotyczne jak na ten okres osiągi. Auto rozpędzało się nawet do 245 km/h. Carrera RS miała na pokładzie absolutne minimum wyposażenia i była tworzona tylko z myślą o jeździe po torze. Stanowiła oczywiście bazę homologacyjną dla wyścigowych wersji 911 i pierwotnie powstała tylko w 500 egzemplarzach. Zainteresowanie autem było tak duże, że Porsche zdecydowało się jednak doprodukować kolejne 1000 sztuk.

Oglądanie tego samochodu przyprawiło o ciarki. Nie tylko dlatego, że to kawał historii, ale patrząc na to auto czuje się do niego ogromy szacunek. Kierowca, który go prowadził czerpał z tego auta ogromną radość. Dlatego, że był w stanie ujarzmić bestię, bo tylko dobry kierowca może się rozkoszować jazdą tym samochodem. Inni będą się go bali…

Autor i zdjęcia: Petrolheadgirl