Porsche Cayenne Coupé jest jak smartfon. I o dziwo to doskonale!

Porsche Cayenne Coupé jest jak smartfon. I o dziwo to doskonale!

Najlepszy aparat to obecnie pewnie jeden z bezlusterkowców górnej półki. Ale zdjęcia i tak robisz smartfonem, bo ich obiektywy dotarły już do poziomu, który w zupełności wystarczy do codziennego użytku. Filmiki też oglądasz na ekranie o przekątnej 6 cali, chociaż kilka metrów dalej jest nowy telewizor. Smartfonem robisz zakupy, płacisz za nie, a to wszystko odpisując na wiadomości i zostając na bieżąco ze światem. Smartfon nie jest najlepszy w pojedynczych dziedzinach. Ale jest najlepszy we wszystkim. I takie właśnie jest Cayenne. Spełni oczekiwania w każdych warunkach. A ja przekonałem się o tym boleśnie.

 

Materiał powstał przy współpracy z Porsche Centrum Warszawa Okęcie

Zadzwonił budzik. Na dworze było jeszcze ciemno, większość ludzi przewracała się dopiero na drugi bok, a szyby aut stojących na zewnątrz były pokryte zmarzliną. Byłem w drodze na sesję zdjęciową, już ciesząc się z nadchodzącego wschodu słońca. Przed obiektywem stanęło Cayenne Coupé w kolorze Arctic Grey i, jak to zwykle bywa, wywołało wśród uczestników dyskusję. Tym razem nasze rozmowy potoczyły się w kierunku odpowiedzi na pytanie, czy Cayenne to idealne auto dla kobiety? Tak się składa, że do tej dyskusji mogłem dołożyć swoje trzy grosze, bo nie tak dawno temu, z takim dokładnie autem spędziłem tydzień podczas alpejskiej wycieczki.

Nie wchodząc w niepotrzebny monolog, czuję się w obowiązku uprzedzić, że nie jestem fanem SUV-ów. Ot zwyczajnie nie rozumiem tej mody. Czy może nie rozumiałem.  Bo jak to często w takich przypadkach bywa, przez cały tydzień czekała mnie seria zaskoczeń. Pierwsze pojawiły się tu, gdzie najmniej się tego spodziewałem – jeszcze w mieście. Mając do załatwienia kilka spraw w centrum Warszawy pewnie każdy chętnie wpakowałby się w coś pokroju Renault Twingo pierwszej generacji zamiast 2,5-tonowego SUV-a. Jednak po kilku rondach i paru manewrach parkowania w bardzo różnych konfiguracjach szybko okazało się, że w zasadzie to niekoniecznie. Skrętna tylna oś czyniła cuda wszędzie tam, gdzie było ciasno i manewrowanie Cayenne w zasadzie nie różniło się zbyt wiele od zdolności małego „mieszczucha”.

Nie do końca wiem od czego to zależy, może to za sprawą układu kierowniczego, ale, jak każde Porsche, tak i największego przedstawiciela marki wyczuć jest bardzo łatwo i szybko przyzwyczajamy się do proporcji SUV-a. To połączenie sprawiło, że jego rozmiary jakby zniknęły. Przyjemny dodatek w rozgardiaszu codziennych spraw to fakt, że zawieszenie pozwoli Wam cieszyć się kawą nawet przejeżdżając przez progi zwalniające. Możecie brać solidnego łyka bez obaw, bo w kabinie nawet tego progu nie poczujecie. Ale zawieszenie swoją prawdziwą magię pokazało dopiero później.

Zanim to nastąpiło, przyszło mi docenić te elementy, które docenia się w trasie. Tu wszystko było dokładnie tak, jakbyście tego oczekiwali: niesamowicie wygodne fotele, wystaraczjąca ilość schowków na wszystkie podręczne szpargały, intuicyjny interfejs, a przede wszystkim – osobny panel klimatyzacji z fizycznymi przyciskami. Nie trzeba szukać na dotykowym ekranie odpowiedniego menu, nie potrzeba trzech czy czterech kliknięć i nie trzeba odrywać oczu od drogi. W dodatku przy wysokich prędkościach w środku panuje cisza, ilość miejsca w zupełności wystarczy, a i bagażnik, pomimo ściętej linii dachu, nie rozczaruje.  Zrobienie 1200 kilometrów jednego dnia na rodzinny wypad na narty nie będzie stanowiło żadnego problemu.

Jeśli jednak planujecie poruszać się głównie po trasach, to warto rozważyć inną wersję napędową niż hybryda. W mieście spalanie będzie naprawdę niskie, jednak w dłuższej podróży, po rozładowaniu baterii, jej waga zrobi swoje i jednostka nie będzie należała do najbardziej ekonomicznych, szczególnie względem mocy dostępnej pod prawą stopą. Na szczęście wybór silników jest szeroki, a doradcy z Porsche Centrum na Okęciu na pewno pomogą.

Ale nie oszukujmy się, komfort w Cayenne był czymś, co wymagało jedynie potwierdzenia. Punkt do odhaczenia, a nie wpisania na listę zaskoczeń. Lista wydłuży się, kiedy zjedziecie z autostrady na nieco bardziej pokręcone, najlepiej górskie, drogi. Na odcinkach, które zachęcały do wciśnięcia lewej łopatki i redukcji o dwa, może trzy przełożenia, Cayenne kusiło do zabawy niczym rozszczekany szczeniaczek. I chociaż na pierwszy rzut oka nie powinno tego robić, to z każdym kolejnym zakrętem moja szczęka lądowała coraz niżej, aż w końcu wykrzywiła się w szerokim uśmiechu.

Nie mam pojęcia, w jaki sposób inżynierom z Zuffenhausen się to udało, ale zawieszenie tego samochodu i systemy je wspomagające sprawiły, że nie tylko można mieć masę frajdy ze sportowej jazdy SUV-em (co przyznaję z bólem), ale też naprawdę trudno wyprowadzić to auto z równowagi. Mi się nie udało, nawet na fragmentach, gdzie po jednej ze stron zalegały resztki śniegu, przyczepność pozostawała bez zmian. Oczywiście, czuć, że Cayenne swoje waży, a środek ciężkości jest zdecydowanie wyżej niż w 911, ale nie można mu odmówić potencjału, nawet w rękach mniej doświadczonych kierowców. Wciąż czuć, że to Porsche z krwi i kości.

No właśnie, Porsche. Kiedy przenosiliśmy się w sam środek Elektrowni Powiśle, która właśnie budziła się do życia, dotarł do mnie jeszcze jeden fenomen tego samochodu. Chyba najbardziej subiektywny, bo dotyczący… wizerunku. O ile w przypadku konkurencji kierowca może liczyć na najróżniejsze przywary, o tyle w przypadku Cayenne, jedyne, co podąża za właścicielem to cząstka magicznego dziedzictwa Porsche. Każdorazowy widok kluczyka, najlepiej z tradycyjnym breloczkiem, będzie powodował mimowolny uśmiech na twarzy, a w głowie powtarzać się będzie zdanie „mam swoje Porsche”. W dodatku nie będą to puste słowa, bo idzie za nami produkt niezwykle uniwersalny. Mówi się, że jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Ale to auto stanowi wyjątek potwierdzający regułę, czego, wstyd przyznać, sam się nie spodziewałem.

Wracając więc do odpowiedzi na nasze pytanie: tak, zgodziliśmy się, że Cayenne to rzeczywiście idealny samochód dla kobiety. Przecież nie bez powodu za kierownicami tylu z nich zasiadają właśnie przedstawicielki płci pięknej. Jest przyjemny i prosty w użytkowaniu, a jednocześnie tam, gdzie trzeba (lub gdzie po prostu tego chcemy), pokaże pazur. Ma ergonomiczne wnętrze i nie trzeba martwić się absolutnie niczym: od jego rozmiaru, przez nierówności na jezdni aż po przyczepność na mokrym. Trzeba tylko rozsiąść się wygodnie, a samochód w zasadzie zrobi resztę. I przy okazji, co zobaczycie w galerii poniżej, jest niesamowicie stylową bestią!

Jeśli kiedykolwiek mieliście, lub wciąż macie, jakikolwiek samochód marki z Zuffenhausen, to doskonale wiecie, że nie da się po tym wrócić do czegokolwiek innego niż Porsche. A jeśli nie macie, to lepiej uważajcie, bo wystarczy raz żeby wpaść jak śliwka w kompot. Jednym i drugim zdecydowanie polecam jazdę testową nowym Cayenne. Kilka egzemplarzy czeka na Okęciu, a zaskoczenie, które sam przeżyłem, jest tego warte. Szczególnie, że doradcy z Sekundowej na pewno lepiej powiedzą o wszelkich udogodnieniach i wyjaśnią magię tego zawieszenia. A Wy, drogie Panie, jeśli to czytacie, dajcie znać, za co doceniacie Cayenne i co Was w nim urzeka najbardziej?

Hybrydowe Panamery najpopularniejsze

Hybrydowe Panamery najpopularniejsze

Nowe Porsche Panamera z hybrydowym napędem plug-in zadebiutowało na europejskim rynku w czerwcu 2017 r. Około 60% wszystkich nowych modeli Panamera dostarczonych dotąd na Starym Kontynencie to wersje hybrydowe.

Na niektórych rynkach udział pojazdów hybrydowych jest jeszcze wyższy ? przykładowo, we Francji plasuje się na poziomie 70%, w Austrii przekracza 80%, a w Belgii wynosi nawet ponad 90%. Także w Polsce modele hybrydowe cieszą się sporym zainteresowaniem: obecnie stanowią 20% sprzedaży nowego modelu Panamera. Jeśli chodzi o liczbę składanych zamówień, elektromobilność jest szczególnie doceniana przez klientów z krajów skandynawskich: w Norwegii 90% spośród wszystkich nabywców Porsche Panamera wybrało wariant hybrydowy, a w Finlandii ? 85%.

Model Panamera z hybrydowym napędem plug-in w trybie czysto elektrycznym ma zasięg do 50 km. Flagowy wariant Panamera Turbo S E-Hybrid reprezentuje idealne połączenie wyjątkowych osiągów oraz maksymalnej efektywności ? jego 4-litrowy silnik V8 w połączeniu z jednostką elektryczną generują moc systemową o wartości 680 KM.

Gama hybrydowych Porsche i Mission E

Gama hybrydowych Porsche i Mission E

Kolejny krok to Mission E: w Zuffenhausen trwają przygotowania do produkcji pierwszego sportowego samochodu Porsche z napędem całkowicie elektrycznym. Pojazd będzie miał 500 km zasięgu i będzie rozpędzać się od 0 do 100 km/h w czasie krótszym niż 3,5 s. Korzystając z szybkiej ładowarki, ?tankowanie? akumulatora do poziomu 80% zajmie jedynie 15 minut. ?To najbardziej ambitny projekt, jakiego się kiedykolwiek podjęliśmy? ? mówi Reimold.

?Zrównoważony rozwój stanowi podstawę zarządzania naszą firmą. Efektywne pod względem wykorzystania surowców metody produkcji mają w Porsche najwyższy priorytet i są uwzględniane również przy przebudowie naszych głównych zakładów w Zuffenhausen na potrzeby produkcji pierwszego całkowicie elektrycznego modelu Porsche? ? wyjaśnia Albrecht Reimold. Do 2019 r. powstaną zupełnie nowe zakłady, fabryka w fabryce. ?Naszym celem jest uzyskanie produkcji neutralnej pod względem emisji dwutlenku węgla. Działamy zgodnie z przyjętym planem. Mission E trafi na rynek przed końcem aktualnej dekady?.

W projekt Mission E firma Porsche inwestuje około 1 mld euro, z czego 700 mln zostanie przeznaczone na prace w zakładach produkcyjnych w centrali w Zuffenhausen. Powstają tu: nowa lakiernia, specjalna strefa montażu oraz 800 metrowy most przerzutowy do transportowania polakierowanych nadwozi i jednostek napędowych na końcowy montaż. Działająca obecnie fabryka silników zostanie rozbudowana z myślą o produkcji napędów elektrycznych. Modernizacja czeka też istniejącą nadwoziownię. Łącznie, Porsche stworzy w Zuffenhausen 1200 nowych miejsc pracy. Przy okazji prowadzone będą też dodatkowe inwestycje, na przykład w centrum rozwoju w Weissach.

Oddział Porsche Engineering opracował także system błyskawicznego ładowania ?Porsche Turbo Charging?. Przy napięciu 800 V i szybkości ładowania do 320 kWh zapewnia on wysoką wydajność ładowania oraz krótki czas ładowania ? nawet przy uwzględnieniu heterogenicznej infrastruktury sieciowej.

Co więcej, Porsche wraz z Audi reprezentują Grupę Volkswagen w strukturach IONITY ? spółki joint venture utworzonej wspólnie z koncernami BMW Group, Daimler AG oraz Ford Motor Company. Jej celem jest zbudowanie do 2020 r. oraz późniejsze utrzymanie 400 stacji szybkiego ładowania przy głównych europejskich drogach. Pierwsze z nich mają powstać przed końcem tego roku. Poza IONITY także sieć dealerska Porsche staję się częścią krajowej infrastruktury szybkiego ładowania. Poszczególne placówki będą stopniowo wyposażone w technologię ładowania 800 V. Równocześnie trwa intensywna rozbudowa wewnętrznej infrastruktury Porsche dla ?tankowania? aut elektrycznych: w ramach początkowej fazy, na terenie fabryk producenta sportowych aut ruszy 66 stanowisk ze 109 punktami ładowania.

Autor: Porsche/PS | Zdjęcia: Porsche