Przyszłość jednak nie taka elektryczna? Ważne słowa CFO Porsche
Elektryczna przyszłość motoryzacji staje pod coraz większym znakiem zapytania. Producenci, którzy jeszcze parę lat temu tak wartko zabierali się za deklarowanie dat odejścia od spalinówek, teraz albo siedzą cichutko, albo z niezręcznym uśmiechem na twarzy wymyślają wymówki. Ostatnio „sprawdzam” powiedziało też Porsche i całe szczęście, że nie weszli all-in, bo mogłoby być pozamiatane.
Z jednej strony nasz ulubiony producent dzielnie pracuje nad paliwami syntetycznymi, chcąc jak najdłużej utrzymać przy życiu spalinową odmianę 911, a z drugiej zabija kurę znoszącą złote jaja, ładując pod maskę nowego Macana silnik elektryczny. I chociaż trzeba przyznać, że kto choć raz jechał elektrykiem ze Stuttgartu, ten doskonale wie, że auta te mają w sobie ducha marki, to słupki sprzedaży mówią same za siebie. We wrześniu tego roku sprzedaż napędzanych prądem modeli spadła rok do roku z 12 do nieco ponad 7 procent. Lutz Meschke, dyrektor finansowy Porsche, wyciąga więc wnioski, a te powinny Wam się spodobać.
„Bierzemy obecnie pod rozwagę możliwość, w której auta pierwotnie planowane jako całkowicie elektryczne, zostały przystosowane do napędu hybrydowego lub wyłącznie spalinowego. Jesteśmy w trakcie podejmowania decyzji w kwestii konkretnych rozwiązań. To, co jest jednak jasne, to fakt, że samochody spalinowe zostaną z nami znacznie dłużej” – przyznał Meschke. Oczywiście za wcześnie, aby mówić o spalinowym Macanie, a tym bardziej nikłe są szanse na powrót takiego wariantu 718. Pozostaje nam czekać, ale przyszłość nagle stała się nieco ciekawsza.