Historia | Król Nürburgringu jest jeden, czyli wspomnienie Stefana Bellofa
W ostatnim czasie właściwie nie ma miesiąca w którym nie bylibyśmy atakowani informacjami o kolejnym rekordzie na Nordschleife, czyli na Północnej Pętli toru Nürburgring. W samym tylko 2017 roku rekord samochodów seryjnych, a raczej dostosowanych do ruchu drogowego, przechodził z rąk Porsche (918 Spyder, czas 6:57.00 min) do Lamborghini (Huracan Performante, czas 6:52.01 min), następnie sensacyjny czas 6:45.90 min wykręciło chińskie auto elektryczne NextEV Nio EP9, żeby niedługo potem, w maju rekord przeszedł w ręce McLarena P1 LM po kuracji w brytyjskiej firmie Lanzante (czas 6:43.20 min). Sama definicja auta seryjnego w tym ostatnim przypadku została nagięta do granic możliwości, gdyż seryjny McLaren P1 LM nie posiada homologacji drogowej, a Lanzante planuje stworzyć jedynie pięć egzemplarzy przystosowanych do użytku drogowego.
Obok walki producentów o ogólnie najlepszy czas dochodzi podział na poszczególne kategorie, jak np. najszybszy hot hatch, najszybszy sedan itd. Przy tym tempie odcinania kolejnych sekund z rekordów, nawet najwytrwalsi petrolheadzi mogą stracić rachubę. Tymczasem sporo osób zapomina o mającym już 34 lata rekordzie wszech czasów na Nordschleife wynoszącym 6:11.13 min. Ten niesamowity czas ustanowił Stefan Bellof za kierownicą Porsche 956. Dziś zapraszam Was do zapoznania z okolicznościami ustanowienia tego wyjątkowego rekordu i przy okazji zrozumienia jak nietuzinkowym kierowcą był Stefan Bellof.
Bellof przed mistrzami
Jest maj 1983 roku. W miejscu Południowej Pętli toru (Südschleife) trwa budowa nowoczesnego toru Grand Prix. Z tego powodu wyścig 1000 km Nürburgring (odpowiednik współczesnego wyścigu 6 godzinnego) w ramach Długodystansowych Mistrzostw Świata odbywa się tylko z wykorzystaniem Pętli Północnej. Zespół Porsche jest zdecydowanym faworytem do zwycięstwa. Zaprezentowany rok wcześniej model 956 na dobre zdominował cykl. Warto w tym miejscu przypomnieć wyjątkowość konstrukcji 956. Za napęd odpowiadał sześciocylindrowy, podwójnie turbodoładowany silnik o pojemności 2,65 litra, dysponujący mocą 620 KM. Ponadto w koncepcji nadwozia wykorzystano znaną już wcześniej w Formule 1 ideę tzw. efektu przypowierzchniowego (ground effect), dzięki czemu auto dysponowało ogromną siłą docisku aerodynamicznego. A wszystko to okraszono typową dla Porsche niemiecką solidnością i niezawodnością. Efekt przypowierzchniowy najlepiej działał na płaskich, równych torach, jednak na wyboistym Nürburgringu szybka jazda była wyjątkowo zdradliwa, gdyż siła docisku mogła zostać momentalnie osłabiona na skutek przejazdu np. przez łączenia asfaltu, których do dziś tam nie brakuje. W poniższym materiale zwraca na to uwagę Derek Bell, partner Stefana Bellofa z Porsche 956 z numerem 2.
Na powyższym on-boardzie Bell pokonuje okrążenie toru w czasie 6:41 min. Mimo, że był to przejazd treningowy i mimo, że wideo jest słabej jakości, to jednak robi piorunujące wrażenie. A teraz pomyślcie, że Stefan Bellof urwał z tego czasu jeszcze 30 sekund. Pół minuty! Głównym celem Bellofa było pokonanie w kwalifikacjach Jochena Massa, który uzyskał czas 6:15.85 min w bliźniaczym Porsche z numerem 1. Uzyskując czas 6:11.13 min, cel został osiągnięty z imponującą nawiązką. To był totalny nokaut. Wyczyn 25-letniego Niemca robi jeszcze większe wrażenie, kiedy spojrzymy jakie czasy osiągała cała plejada znakomitych kierowców, startujących również w Porsche 956. I tak, w kwalifikacjach Bellof o blisko pół minuty pokonał ówczesnego Mistrza Świata Formuły 1 Keke Rosberga (6:39.52 min). Plasujący się na trzecim miejscu w kwalifikacjach Bob Wollek wykręcił czas 6:31.59, a partner Jochena Massa z Porsche z numerem 1, legendarny Jacky Ickx osiągnął rezultat 6:27.36 min. Wspomniany Keke Rosberg, w wywiadzie dla Motor Sport powiedział: Myślałem, że moje okrążenie było dobre, dopóki nie spojrzałem na resztę czasów. Z kolei sam Bellof stwierdził, iż mógł pojechać jeszcze szybciej, gdyż popełnił dwa błędy, a w jednym miejscu został przyblokowany przez wolniej jadące Porsche 911.
W trakcie wyścigu Bellof kontynuował jazdę w niesamowitym tempie. Po sześciu okrążeniach miał już 36-sekundową przewagę nad drugim Massem i dwuipółminutową nad Rosbergiem. Tak szaleńcza jazda była jednak wbrew poleceniom szefa zespołu, Norberta Singera, któremu zależało na tym, by zarówno Bellof jak i Bell oszczędzali paliwo. Stint w wykonaniu Bella zmniejszył przewagę samochodu numer 2 nad resztą stawki, więc Bellof przystąpił do swojej zmiany z bojowym nastawieniem, szybko osiągając imponujący czas 6:25.91. Niestety niedługo potem Niemiec stracił panowanie nad samochodem na szybkim, podbijającym fragmencie trasy i uderzył z prędkością ponad 250 km/h uderzył w bariery z zakręcie Pflanzgarten. Na szczęście kierowca uniknął poważnych obrażeń, jednak samochód był doszczętnie zniszczony. Wyścig wygrało Porsche #1 w składzie Mass/Ickx. Był to ostatni wyścig samochodów tej klasy z wykorzystaniem Północnej Pętli Nürburgringu. Rok później do użytku oddano tor Grand Prix i od tej pory wszystkie wyścigi F1 oraz WSC (WEC) odbywały się tylko na tym obiekcie.
Tragicznie przerwana kariera
W 1984 roku Bellof wspólnie z Derekiem Bellem zostali Mistrzami Świata w wyścigach długodystansowych. W tym samym sezonie Niemiec zdobył jeszcze tytuł w niemieckiej serii sprinterskiej DRM, również za kierownicą Porsche 956. Rok 1984 to także czas debiutu Bellofa w Formule 1 z zespołem Tyrrell. Przez wielu był typowany na przyszłego Mistrza Świata F1. Michael Schumacher wielokrotnie wspominał, iż Bellof był jego idolem i wzorem w początkach kariery. Niestety dynamiczna i obiecująco zapowiadająca się kariera Stefana Bellofa została brutalnie przerwana przez tragiczny wypadek podczas wyścigu Spa 1000 km w 1985 roku. Bellof stracił panowanie nad swoim Porsche w zakręcie Eau Rogue i niestety zginął na miejscu.
W 2013 roku, dla uczczenia niezwykłego wyczynu Bellofa, władze toru Nürburgring przemianowały sekcję zakrętów Pflanzgarten na „Stefan-Bellof-S”. Z tej okazji Derek Bell ponownie zasiadł za kierownicą dokładnie tego samego egzemplarza Porsche 956, którym wspólnie z Bellofem startowali w 1983 roku (nadwozie #007), by jeszcze raz przejechać okrążenie „Zielonego Piekła”.
Przyznam szczerze, że pierwotnie ten artykuł miał mieć z góry ustaloną, wręcz buńczuczną tezę „rekord Ringu należy do Porsche i szybko się to nie zmieni”. Dlaczego? Mimo, iż mamy obecnie hypercary z ogromną mocą przekraczającą 1000 KM, to jednak żaden z nich nie dysponuje taką aerodynamiką, jak historyczne auta wyczynowe, wykorzystujące efekt przypowierzchniowy. Aby pobić własny rekord wszech czasów, Porsche musiałoby przygotować do tego swoją topową broń, czyli model 919 Hybrid, a na to się nie zanosi, bo zwyczajnie nie ma takiej potrzeby*. W tym roku czeka nas jeszcze wiele prób pobicia rekordu wśród aut drogowych: Dodge z Viperem ACR, Chevrolet z nowym Corvette ZR1, Glickenhaus z drogową wersją swojego SCG003S, no i oczywiście Porsche z najnowszym 991.2 GT2 RS. Jednak żaden z wymienionych modeli na pewno nie zbliży się do rekordu z 28 maja 1983 roku. Więc kiedy światek motoryzacyjny znów obiegnie informacja o nowym rekordzie Ringu, wspomnijcie młodego kierowcę w czarno-czerwono-żółtym kasku za kierownicą Porsche 956 w barwach Rothmans.
*Jak czas pokazał, Porsche było odmiennego zdania. W czerwcu 2018 roku, niespełna rok po powstaniu powyższego tekstu, Timo Bernhard za kierownicą specjalnie przygotowanego Porsche 919 Hybrid Evo wyśrubował rekord Nordschleife do imponujących 5:19.546 min!
Autor: ML | Zdjęcia: Porsche, nuerburgring.de, Christian Frays (flickr)