Porsche na aukcjach pojazdów zabytkowych to widok tak częsty jak podjeżdżające na przystanek autobusy, ale wśród tysięcy  sprzedawanych wozów trafiają się prawdziwe perełki. Takie jak to 911 Carrera 2.8 RSR z pełną historią startów, wystawione przez dom aukcyjny w Londynie.

3 września miała miejsce w Londynie, jedna z ciekawszych aukcji motoryzacyjnych organizowanych w tym roku. Wszak Wielka Brytania, to jeden z mateczników pasji do motorsportu i miejsce, w którym nie tylko docenia się klasyczną motoryzację, ale i posiadające nieograniczone zasoby zamożnych tego świata, którzy chętnie inwestują w klasyki. Choćby po to, by zabezpieczyć swoją fortunę przed utratą wartości. W tej chwili, bez względu na szerokość i długość geograficzną jest to temat bardzo aktualny. Prawdziwym filantropom motoryzacji się nigdzie nie śpieszy. Mogą poczekać i dziesięciolecia, by odciąć przysłowiowe kupony od swych trafionych inwestycji.

Tym razem, do jednej z takich inwestycji nadarza się nie lada okazja. Na wspomnianej aukcji organizowanej przez Gooding & Company na sprzedaż wystawiony został niepowtarzalny egzemplarz 911 z 1973. Pisząc niepowtarzalny, mam na myśli, naprawdę wyjątkową sztukę, stworzoną, by walczyć na torze i nie brać jeńców. Chodzi o oryginalny egzemplarz 2.8 RSR zbudowany na zlecenie Oldenkott Tobacco przez istniejącą po dziś dzień i doskonale znaną w świecie motorsportu firmę Kremer Racing. Mamy tu do czynienia z niepowtarzalnym, ogromnie utytułowanym samochodem, który swoją karierę rozpoczął od wygrania serii European GT Championship już w 1973 roku!

Rok później wywalczył 8 miejsce w klasyfikacji generalnej w 24-godzinnym wyścigu w Le Mans. Natomiast kierowane przez załogę Striebig/Kirschoffer/Mauroy dojechało na 28 miejscy w 24-godzinnym wyścigu Le Mans w roku 1975. W międzyczasie, auto oczywiście unowocześniano do aktualnych specyfikacji oferowanych przez Porsche, bez tego nie byłoby przecież tak konkurencyjne. Ale w 1986, jego ówczesny właściciel, Pan Philippe Aunay, który swoją drogą pełnił zaszczytną funkcję prezesa francuskiego klubu Porsche, zlecił jego renowację i przywrócenie do oryginalnej specyfikacji. W takiej formie miał przejść na zasłużoną sportową emeryturę. Na szczęście, nie trwała ona zbyt długo, bo jedynie jakieś 10 lat.

W roku 1997 auto zmieniło właściciela, a od sezonu 98 do 2000, z sukcesami startowało w europejskich zawodach historycznej Grupy 4. Od teraz jednak już bardziej jako zabawka, aniżeli bezwzględnie traktowana maszyna. Nie oszukujmy się, już wtedy było go szkoda.
Tak więc okazji do nabycia samochodu z taką historią nie pojawia się zbyt dużo i można spokojnie stwierdzić, że auto tego pokroju będzie zdecydowanie lepszą lokatą kapitału aniżeli regularna 911. Choćby nawet po najlepszej renowacji.

Problem w tym, że budżet, którym należy dysponować, aby nabyć takiego białego (czarnego zresztą) kruka, jest dość powiedzieć, inny, aniżeli przy wspomnianej, zwykłej „jedenastce”. Estymacja domu aukcyjnego wynosiła pomiędzy 1 750 000 a 2 250 000 funtów szterlingów. Aukcja już się odbyła, ale auto nie sprzedało się, oczekując na wynik rozmów między właścicielem i licytującym, który zaproponował najwyższą kwotę.