Szalony jak na ówczesne warunki koncept po raz pierwszy ujrzał światło dzienne w 2000 roku. Wersja produkcyjna została zaprezentowana publiczności w roku 2003, ale to właśnie 20 lat temu ktoś w Stanach Zjednoczonych wyjechał z Porsche Centrum z przeogromnym uśmiechem na ustach. Bo oto jako pierwszy klient wyjechał na drogę tym, co niektórzy uznają za ostatni analogowy supersamochód – Carrerą GT. Właśnie z tej okazji z naszej bazy niepublikowanych zdjęć wyciągnęliśmy egzemplarza z Porsche Museum i postanowiliśmy przypomnieć 20 faktów o legendzie wśród sportowych modeli Porsche. Ich kolejność jest absolutnie przypadkowa.
- Porsche Carrera GT była pierwszym produkcyjnym samochodem zbudowanym na bazie karbonowego monokoku. Wówczas ta technologia była zarezerwowana dla najbardziej ekstremalnych wyczynowych konstrukcji.
- Była też jednym z pierwszych samochodów wyposażonych w ceramiczne hamulce. Dzięki nim do zatrzymania się ze 100 km/h wystarczyło nieco ponad 30 metrów. Tyle samo, ile 20 lat później zajmuje to nowemu 911 Turbo S.
- Ceramiczne było także sprzęgło. Dzięki temu inżynierom udało się uzyskać ultracienką i niezwykle lekką tarczę, jednak użytkownikom supersamochodu z Zuffenhausen sprawiało to nie lada problemy. Mało kto potrafił płynnie ruszyć autem, szczególnie przy manewrowaniu. Sztuka polegała na tym, aby wbrew przyzwyczajeniu nie używać gazu podczas ruszania, a jedynie operować samym pedałem sprzęgła. Dopiero po pełnym jego zwolnieniu wcisnąć gaz.
- Cena takiego sprzęgła to ponad 30 tysięcy dolarów.
- Tak, Carrera GT była dostępna wyłącznie z sześciobiegową skrzynią manualną. Schemat biegów był wygrawerowany poniżej drążka, a to dlatego, że…
- …gałka była wykonana z drewna, dokładniej z brzozy i jesionu. Był to ukłon w stronę legendarnego Porsche 917. W trakcie wyścigu metalowe części rozgrzewały się do ogromnej temperatury, parząc niekiedy ręce kierowców. Dlatego też Porsche zdecydowało się właśnie na zastosowanie drewna. W późniejszych latach, po delikatnym liftingu, Carrera GT była też opcjonalnie dostępna z karbonową gałką.
- Magnezowe felgi Carrery GT ważą mniej niż okalające je opony.
- Opony, które ze względu na swój nietypowy rozmiar są produkowane tylko przez Michelin, a które ostatnio właściciele rzadkiego superauta dostali za darmo w ramach rekompensaty za akcję serwisową, która unieruchomiła ich auta na ponad rok.
- Wspomniana akcja serwisowa dotyczyła groźnej wady zawieszenia. Producent musiał na nowo opracować niektóre komponenty i zamontować je we wszystkich samochodach. Doszły nas słuchy, że koszt takiej operacji w jednym aucie wyniósł 109 tysięcy dolarów.
- Nakrętki kół, oczywiście centralne, z jednej strony są niebieskie, a z drugiej czerwone. Podobnie jak w autach wyścigowych, nakrętki lewego koła mają prawy gwint, a te po prawej stronie mają gwint lewy. Dzięki temu gwint każdej nakrętki biegnie przeciwnie do kierunku jazdy, a w rezultacie obrót koła ma tendencję do zaciskania nakrętki, zamiast jej luzowania. Proste rozwiązanie z kolorami zapobiega pomyłce i tym samym uszkodzeniu nakrętki.
- Carrera GT była oferowana w sześciu bazowych lakierach: czarnym (Schwarz), czerwonym (Indischrot), żółtym (Fayencegelb, bardzo zbliżonym do Speed Yellow), srebrnym (GT Silver oczywiście), czarnym metaliku (Basaltschwarzmetallic) i szarym (Sealgraumetallic). Jednak jak łatwo się domyślić życzenia klientów wychodziły poza katalog, a salony opuszczały auta w najróżniejszych odcieniach jak Gulfblue, Biarritz White czy pomarańczowym Arancio Borealis z palety Lamborghini.
- Początkowo produkcja miała ograniczyć się do 500 sztuk, jednak popyt był tak duży, że liczbę szybko zwiększono najpierw do 1000, a później do 1500 sztuk. W 2006 roku ze względu na zmieniające się przepisy dotyczące bezpieczeństwa, produkcję trzeba było zakończyć. Ostatecznie fabrykę opuściło 1270 egzemplarzy Carrery GT.
- W 2013 roku dobrze znane studio projektowe Zagato, przy współpracy z holenderskim kolekcjonerem, przerobiło, czy może nieco przemodelowało niemiecką legendę, tworząc Carrerę GTZ. Powstało sześć takich aut.
- Ceny nowej Carrery GT startowały od 390 tysięcy dolarów. Dzisiaj dochodzą do 1,5 miliona dolarów.
- Klimatyzacja była w opcji. Nie kosztowała nic, ale biada temu, kto jej nie kliknął w konfiguratorze.
- Do zestawu z samochodem właściciel otrzymywał zestaw podróżny: pokrowiec na garnitur, torbę weekendową, torbę podręczną, saszetkę i aktówkę. Wszystkie dopasowane tak, aby zmieścić to w niewielkiej przestrzeni wnętrza.
- Bagażnik supersamochodu jest mniejszy niż jego zbiornik paliwa. Jego pojemność to 76 litrów, przy czym do baku wlejemy 92 litry. To nie przeszkadza jednak, aby zmieścić w niewielkiej przestrzeni dwie części składanego dachu.
- Samochód po raz pierwszy ukazał się światu już jako w pełni funkcjonalny produkt! W ramach premierowego happeningu, pod osłoną nocy Walter Rohrl przejechał nim spod Łuku Triumfalnego do Luwru. Następnie samochód został przetransportowany do hali targowej i zaprezentowany szerokiej publiczności podczas Paris Motor Show.
- Jeden z dwóch jeżdżących prototypów auta, pochodzących z 2000 roku, należy do Jerry’ego Seinfelda, znanego z miłości do marki. Amerykański komik miał podobno swój udział w rozwoju Carrery GT.
20. Napędzający Carrerę GT 5,7-litrowy silnik V10 jest pierwszą tego typu konstrukcją w historii marki. Do tej pory w Zuffenhausen powstały jedynie 4-, 6-, 8- i 12-cylindrowe jednostki. Jego początki sięgają jednak końcówki lat 80., kiedy to ruszyły prace nad silnikiem mającym znaleźć się w bolidach Formuły 1. Zanim jednak udało się go skończyć, pomysł porzucono. Projekt odżył wraz z chęcią uczestnictwa w rywalizacji klasy prototypów w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Niestety i tym razem prace przerwano. Plotka głosi jednak, że silnik o kodzie 3512 został dokończony w ramach… praktyk inżynierskich w fabryce. Po sukcesie i deszczu pieniędzy jaki spadł na Stuttgart wraz z wejściem na rynek Cayenne, Porsche mogło pozwolić sobie na wprowadzenie do produkcji Carrery GT i rzeczonej V10 generującej 690 KM i 590 Nm.
Mimo upływu dwóch dekad, Carrera GT robi wcale nie mniejsze wrażenie gdziekolwiek się pojawi. To bez wątpienia samochód wyjątkowy i jedno z tych aut, które stało się kamieniem milowym w historii producenta. Czy jest szansa, że doczekamy się równie szalonego projektu w najbliższym czasie? Najnowsze doniesienia głoszą, że Mission R, który miał być takim właśnie autem, jednak nie powstanie ze względu na zbyt mały popyt. Z drugiej jednak strony słyszymy o zwrocie w kierunku pozostawieniu silników spalinowych. Tak czy inaczej przyszłość na pewno będzie interesująca, a nam zawsze zostaną przecież sentymentalne powroty do wspaniałej historii, takie jak ten.
Na dodatek jeszcze jeden dodatkowy fakt. Jak Walter Röhrl jedzie swoim czerwonym egzemplarzem Carrery GT w okolicach domu, to dzieci krzyczą: O! Ferrari!
Zdjęcia: Piotr Ciechomski