Miejsce jak z bajki | Zimowe miasteczko Porsche

Miejsce jak z bajki | Zimowe miasteczko Porsche

Zimowe Miasteczko Porsche? Brzmi jak cel dalekiej wyprawy w stronę bieguna północnego. Aby je zobaczyć i skorzystać z atrakcji wystarczy wybrać się do Warszawy, a dokładnie do Elektrowni Powiśle. My już byliśmy i sprawdziliśmy co na Was czeka.

Materiał powstał przy współpracy z Porsche Centrum Warszawa Okęcie

Przedświąteczny czas nigdy nie należy do łatwych, bo codzienne obowiązki kumulują się z przygotowaniami do Wigilii w domu lub wyjazdów. Czasem warto jednak na chwilę się zatrzymać i spędzić czas samemu lub z rodziną w miłej atmosferze. Jeżeli chcecie połączyć to z pasją do marki Porsche, to najlepszym miejscem do spędzenia takich chwil będzie Zimowe Miasteczko Porsche w Elektrowni Powiśle.

Co czeka na odwiedzających? Wchodząc przez bramę miasteczka, trafiamy do świątecznie udekorowanego świata. Dla miłośników zimowych aktywności czeka lodowisko. Z możliwości wypożyczenia łyżew mogą skorzystać zarówno dzieci, jak i dorośli. Wystarczy wypełnić dokument i już na ławce obok można zakładać czerwone łyżwy. W rytmie muzyki i pięknego oświetlenia istnieje możliwość nauczenia się stawiania pierwszych kroków w tym sporcie lub po prostu zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia. Po takiej aktywności nie ma nic lepszego od kubka gorącej czekolady. Ten czeka na Was w chatce tuż obok wypożyczalni łyżew.

Jeżeli macie ochotę bliżej poznać markę Porsche i kultowy model 911, to swoje kroki możecie skierować do specjalnego pawilonu. To w nim można obejrzeć z bliska aktualną generację 911 Carrera 4S Targa oraz w ciepłej atmosferze bliżej poznać ofertę salonu Porsche Centrum Warszawa Okęcie, który jest organizatorem całego miasteczka.

W pawilonie odbywają się również przeróżne świąteczne warsztaty, jednakowo dla dzieci oraz dorosłych. To doskonała okazja, żeby w czasie wigilijnych przygotowań spędzić razem czas i nauczyć się nowych umiejętności. W ramach warsztatów można m.in. stworzyć swoje własne naczynia ceramiczne, kartki świąteczne, ozdoby makramowe, stroiki, świece sojowe czy ozdoby na choinkę. Szczegółowy program warsztatów i formularz do zapisów jest dostępny na stronie wydarzenia [TUTAJ]. Polecamy, bo warsztaty dają ogrom radości i satysfakcji.

Naprzeciwko pawilonu znajduje się kolejna atrakcja. Czy marzyliście kiedyś o tym, żeby znaleźć się w środku szklanej kuli ze świąteczną dekoracją? Teraz to możliwe. Dzięki specjalnej instalacji można całą rodziną wejść do środka i usiąść na krześle Porsche przy ubranej choince, z prezentami i z fruwającymi wokoło płatkami śniegu podrywanymi przez dmuchane powietrze. Selfie w kuli śnieżnej? Brzmi dobrze!

Zimowe Miasteczko Porsche w Elektrowni Powiśle to świąteczna frajda dla wszystkich. Jest otwarte codziennie do 23 grudnia włącznie, od godziny 11:00 do 21:00. My już byliśmy i jeszcze tam wrócimy. Widzimy się w miasteczku!

Radość wybierania |  Top 6 prezentów mikołajkowych

Radość wybierania | Top 6 prezentów mikołajkowych

Gdzie można znaleźć najpiękniejsze prezenty na Mikołajki, które ucieszą fana Porsche? Oczywiście w oficjalnym sklepie Porsche Lifestyle. Nie brakuje w nim drobnych upominków i większych akcesoriów. Sprawdziliśmy co czeka na fanów kolekcji XMAS.

Materiał powstał przy współpracy z Porsche Centrum Warszawa Okęcie

Wybraliśmy się ostatnio do Porsche Centrum Warszawa Okęcie, gdzie zlokalizowany przy wejściu sklep ma bardzo szeroki asortyment, a zamówienia z niego można realizować także online lub telefonicznie. Co w tym roku znaleźliśmy dla miłośników Porsche w świątecznych klimatach? Oto kilka naszych propozycji.

1. Świąteczny 911 Dakar

Nic tak nie cieszy młodszych jak i starszych kolekcjonerów, jak nowy modelik w skali 1/43. W tegorocznej ofercie świątecznej z choinką na dachu, pojawiło się 911 Dakar. Jest dostępne w dwóch kolorach nadwozia — czerwonym Guards Red i zielonym Oak Green Metallic. Wygląda fantastycznie i będzie piękną ozdobą na każdej półce czy w witrynie. Oczywiście w ofercie znajdziecie też dziesiątki innych modeli zarówno w skali 1/43, jak i tych większych. Cena: 370 zł

Dostępne na miejscu w Porsche Centrum.

 

2. Swetry z gwiazdkowym motywem

Cytując klasyka „jak jest zima, to musi być zimno”. Nie ma nic lepszego na takie dni jak ciepły sweter. Gdy do tego dodamy motywy z gwiazdkami i Porsche, okaże się, że taki prezent nie tylko idealnie wpasuje się w dedykowany mu okres, ale także będzie bardzo przydatny. Czy to w trakcie spacerów, czy wieczornego oglądania „Kevina sam w domu”. W ofercie dostępne są też bluzy oraz bawełniane kombinezony dla dzieci i dorosłych. Cena: 770 zł

3. Skarpetki zimowe

Czy istnieje bardziej oklepany prezent niż skarpetki? Raczej nie, ale sytuacja zmienia się diametralnie, gdy mówimy o skarpetkach z logo Porsche i zimowymi motywami. Właśnie taki zestaw trzech par w kolorze granatowym oraz czerwonym możecie znaleźć w tegorocznej kolekcji Xmas. Na Mikołajki w sam raz. Cena: 272 zł

4. Kubki i filiżanki

Ceramikę do spożywania ciepłych napojów od lat można znaleźć w ofercie Porsche Lifestyle. Co innego jednak pić zimową herbatkę z cynamonem i pomarańczem z białego kubka z herbem Porsche, a co innego, gdzie Porsche 911 jedzie na tle gór, a dookoła namalowany jest charakterystyczny motyw z płatkami śniegu. Dokładnie ten sam co na swetrach. Zestaw idealny? Można też pokusić się o prezent w postaci zestawu filiżanek do espresso, na których klasyczne Porsche 911 wiezie choinkę, a w motywie obecne są jelonki. Cena: 140-180 zł

5. Bombki na choinkę

Nie ma Świąt bez choinki, a jak choinka to muszą być bombki. W tym roku wśród pięknych ozdób Waszego świerku czy jodły mogą zawisnąć Porsche 911 Dakar. Dostępne są w dwóch kolorach — granatowym oraz czerwonym i charakteryzują się widoczną na wysokości tylnej szyby parą nart. Mimo że model auta jest współczesny, bombki wyglądają jak ręcznie malowane ozdoby sprzed kilku dekad. Choinka na pewno by się z nich ucieszyła. Cena: 219 zł

6. Kalendarz

Skóro Święta, to zaraz Nowy Rok. Z tej okazji bardzo dobrym prezentem może być też kalendarz z wyjątkowymi fotografiami i dużym formacie. Edycja na 2024 rok zatytułowana jest „AHEAD South-West”, pokazując nieznane ulice i miejsca, wyjątkowych ludzi i ich fascynujące historie. Otwiera przed nami coraz to nowe rozdziały, opowiadając historie napisane podczas odkrywania nieznanych dróg, przemierzonych oczywiście samochodami marki Porsche. Jak zawsze do kalendarza dodawana jest pamiątkowa moneta. Dzięki niemu ktoś spędzi dwanaście miesięcy z Porsche. Brzmi jak plan! Cena: 233 zł

Relacja z Rennsport Reunion 7 | Powrót do raju

Relacja z Rennsport Reunion 7 | Powrót do raju

To nie jest zwykłe spotkanie, zlot czy weekend wyścigowy na torze. Rennsport Reunion, to wydarzenie, które na cztery dni przenosi fanów Porsche do raju. Ten raj to możliwość bezpośredniego spotkania z żywą historią marki. Zapraszam na relację z największego święta marki w tym roku.

To był mój trzeci Rennsport Reunion, na którym byłem. Mimo to, za każdym razem jadę tam z wypiekami na twarzy. Rennsportem żyje cały świat marki Porsche i znacząca część branży motoryzacyjnej skupionej na klasycznych wozach i ściganiu. Dla tych, którzy nie wiedzą, czym dokładnie są zloty Rennsport Reunion, ten materiał powinien być małym przewodnikiem. Słowem wstępu Rennsport Reunion to odbywające się od 2001 roku co kilka lat zloty Porsche poświęcone legendarnym kierowcom i historycznym autom tej marki. Pierwsza edycja miała miejsca na Lime Rock Park w Connecticut. Kolejne dwie w 2004 i 2007 roku zawitały na Florydę, a dokładnie na przepiękny tor Daytona International Speedway. Od 2011 roku, cztery ostatnie edycje gościły na torze Laguna Seca w Kalifornii. Impreza powstała z inicjatywy brytyjskiego kierowcy Briana Redmana i ówczesnego szefa działu prasowego Porsche w Stanach Zjednoczonych Boba Carlsona. Wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie ogromne zaangażowanie Porsche Club of America, czyli największego klubu marki na świecie liczącego obecnie ponad 150 tys. członków. To właśnie dzięki nim oraz oczywiście wielu znamienitym firmom zlokalizowanym w USA, które zajmują się renowacją i obsługą historycznych aut z Zuffenhausen, w tym roku na tor mogło wyjechać ponad 300 samochodów. Wyjechać po to, żeby ścigać się koło w koło, w kilku klasach, przez pełne cztery dni. Dodatkiem do tych niesamowitych wrażeń i dźwięków jest oczywiście wszystko, to co dzieje się wewnątrz toru, w paddocku i na okolicznych strefach parkingowych. Parafrazując słynny tekst z filmu pt. „300”, widząc to, co się tam dzieje, chce się krzyknąć „This is Porsche!”.

Podróż z przygodami
W tym roku po raz pierwszy od czasu, gdy gościłem na torze Laguna Seca niedaleko Monterey, do Stanów podróżowałem sam. Świadomie wybrałem akurat takie loty, żeby być na Rennsporcie od samego początku i nie stracić nawet chwili z tego, co będzie się działo. Z Warszawy poleciałem do Londynu, a następnie do San Francisco. Wyjazd był dla mnie o tyle trudniejszy, że dosłownie kilka dni przed wylotem, po sześciu tygodniach, zdjęto mi usztywnienie złamanej kostki w lewej nodze. Cały ten okres spędziłem na intensywnej rehabilitacji, żeby w ogóle tę nogę przywrócić do jakiejkolwiek sprawności i móc chodzić bez kul. Czego nie robi się dla najważniejszego eventu sezonu? Podróż do Stanów dała mi przez to dosłownie w kość, ale przy zbieraniu materiału i robieniu zdjęć udało się przemierzać czasami nawet ponad 20 tys. kroków na dobę. Wiem, że pewnie najbardziej interesują Was legendarne samochody, ikony marki i ogólnie atmosfera, ale o tym, jaka energia towarzyszy Rennsportowi przekonałem się właściwie, zanim na niego dotarłem, dlatego pozwólcie, że to opiszę.

Zaczęło się już w Londynie. Oczekując wejścia na pokład, zaczepił mnie spokojny i niewielki wzrostem Brytyjczyk o azjatyckiej urodzie. „Lecisz na Rennsport?” – zapytał. Szybko potwierdziłem jego wersję wydarzeń, pytając, skąd się domyślił. Okazało się, że zauważył przypiętą do mojego plecaka czapkę z logo porscheblog.pl, mimo że była skierowana daszkiem do dołu. Okazało się, że Johnny jest fotografem z Oxfordshire i robi naprawdę fantastyczne zdjęcia. Na Rennsporcie nigdy nie był, więc przed lotem pogadaliśmy trochę, budując atmosferę zbliżającego się wydarzenia. Po przylocie okazało się, że czasu na rozmowę będzie więcej, bo najpierw obaj musieliśmy odstać swoje w kolejne do kontroli wizowej, a następnie przejechaliśmy pociągiem do wypożyczalni aut i stanęliśmy w kolejnym łańcuszku oczekujących.
Mój plan logistyki obejmował wypożyczenie samochodu, aby dostać się do Monterey (około 2,5- godziny jazdy na północ z San Francisco) i następnego dnia rano zwrócić go w wypożyczalni. Wszystko dlatego, że kolejnego wieczora do Stanów miała przylecieć grupa moich znajomych, dziennikarzy oraz pracowników Porsche z Polski i wiedziałem, że od tego czasu będziemy poruszać się wspólnie. Do rozwiązania pozostała jedynie kwestia dotarcia z lokalnego lotniska w Monterey, gdzie mogłem zwrócić wypożyczone auto, na oddaloną kilka mil od niego Laguna Secę. Założyłem, że albo znajomi z Łodzi, którzy mieli już wtedy być na torze, będą mogli po mnie podjechać, albo skorzystam z jakiejś taksówki lub Ubera.

Po długiej podróży, którą zakończyłem późnym wieczorem w hotelu, nowy dzień zacząłem wcześnie, bo jet lag i emocje podsycane dźwiękami chłodzonych powietrzem bokserów, dawały o sobie znać. Po śniadaniu pojechałem w stronę lotniska, oddałem Toyotę i… okazało się, że taksówek aktualnie na lotnisku nie ma, a Uber kosztował prawie tyle, co podróż z San Francisco do Monterey. Szybko uznałem więc, że zobaczę czy amerykańska społeczność Porsche pomoże turyście w potrzebie i udałem się pieszo do pobliskiej głównej drogi, którą na tor podążały już dziesiątki przeróżnych modeli Porsche. W końcu gdzie jak nie w Stanach łapać tzw. stopa? Stanąłem na rogu skrzyżowania i widząc nadjeżdżające auta jedynej słusznej marki, po prostu starałem się dać znać, że chciałbym się zabrać. Szybko zorientowałem się, że większość aut po prostu zajmują kierowca wraz z pasażerem lub nawet dwoma i w klasycznych 356 czy wszelakich 911 nie ma dla mnie miejsca. To może jakaś Panamera lub Cayenne? Kilka takich przejechało, ale nie zdołałem zachęcić ich do zatrzymania się. Minęło jakieś 15 minut i nagle na czerwonym świetle, niemalże na mojej wysokości zatrzymuje się zielone 911 GT3 RS (991.2), a w środku siedzi jedynie kierowca. Pozwoliłem sobie podejść i widząc otwierającą się szybę zapytać, czy mógłbym się zabrać. Kierowca nie wahał się nawet chwili i z uśmiechem na twarzy zaprosił mnie do środka. Udało się! Przy okazji pomogłem właścicielowi odnaleźć poprawną drogę na parking i przy okazji trochę pokręciliśmy się po okolicach toru w rytmie chrapliwego sześciocylindrowego boksera. Oczywiście w międzyczasie wymieniliśmy się krótkimi historiami swojego życia. Okazało się, że Wolfgang jest z pochodzenia Niemcem, wyjechał do Stanów po studiach i zaczął wysyłać Porsche na sprzedaż do ojczyzny. Teraz mieszka z żoną i córką, które właśnie jechały przed nami Boxsterem Spyderem, w Kalifornii i Teksasie, a w kolekcji ma jeszcze kilka ciekawych aut z Zuffenhausen. W ten sposób do bram Rennsport Reunion dotarłem wozem, którym nawet nie wyobrażałem sobie pojeździć podczas tej wizyty. Od tego momentu poczułem odpowiedni rytm tegorocznej edycji największego święta Porsche w historii.

Amerykańska skala
Od dwóch edycji Rennsport trwa cztery dni — od czwartku do niedzieli. Przez bite kilkanaście godzin dziennie coś dzieje się na torze, na głównej scenie, w ogromnej strefie handlowej, gdzie firmy oferują setki, jeżeli nie tysiące części, gadżetów, dodatków, customizowanych elementów wnętrza oraz wszelakiej maści przedmiotów i usług, których mogą pożądać tysiące fanów Porsche. Wśród nich w tym roku nie zabrakło też polskiej firmy CarBone, a co ciekawe samochód jej właściciela, Pawła Kalinowskiego zagościł na stoisku Toyo Tires. Polskich akcentów na Rennsporcie było jeszcze kilka, ale o tym później.
Od samego rana po nitce toru jeżdżą samochody podzielone na 8 grup, odpowiednio dla samochodów z różnych epok i klas. W każdej z nich, przed dwa dni odbywają się jazdy treningowe, w sobotę kwalifikacje na zasadach bezpośredniej rywalizacji oraz niedzielny wyścig główny. Wszystko rozpoczynają jazdy grupy Gmünd, czyli 4-cylindrowych Porsche 356 w przeróżnych wersjach, niezwykle rzadkich 718 oraz konstrukcji, które wykorzystywały przeciwsobną jednostkę o pojemności do 2-litrów w nadwoziach Devin czy Cooper. Rywalizację tę można śmiało porównać do sceny w filmie rysunkowym, na którym rój ubranych kolorowo pszczół ściga się na łące od kwiatka do kwiatka. Jest to jednak walka bardzo zacięta, bo w środku stawki różnice mocy są bardzo niewielkie i naprawdę detale mają znaczenie w kontekście zajmowanych na koniec sesji pozycji.

Zaraz po nich na tor wyjeżdżają wczesne 911 klasyfikowane w Eifel Trophy i zaczyna robić się bardzo poważnie. „F-ki” w tak rzadkich specyfikacja, jak T/R i S/T czy utrzymujące ich tempo 914-6 GT z sześciocylindrowymi jednostkami i poszerzonymi nadkolami, robią niesamowite wrażenie. Szczególnie w partiach toru gdzie muszą zredukować prędkość do zakrętu, a następnie czasem nawet po trzy lub cztery wychodzą z niego niemal w tym samym momencie i wciskając się w każdą wolną przestrzeń przed wjechaniem w kolejny wiraż.

To jednak dopiero rozgrzewka przed prawdziwymi emocjami, bo w kolejnych klasach do rywalizacji ruszają samochody, które znacznie częściej ogląda się na wystawach w muzeum, instagramowych zdjęciach z prywatnych kolekcji bądź ewentualnie podczas imprez z pokazowymi przejazdami bez osiągania limitów jednostek napędowych. W Weissach Cup kilkadziesiąt 911 RSR, 934 i 935 w najbardziej kultowych barwach zespołów takich jak Interscope, Brumos czy Dick Barbour Racing wyjeżdża i sieje na torze absolutne spustoszenie. Poślizgi, kontakty, zablokowane na dohamowaniach koła, półmetrowe płomienie z układów wydechowych, iskry spod podłogi i wszystko, co najpiękniejsze w wyścigach jest tutaj na wyciągnięcie ręki. Stojąc blisko toru dostaje się rozdwojenia jaźni, bo mózg nie jest w stanie przerobić poziomu radości, z tego co rejestrują oczy i uszy.  Jeżeli tak miałoby wyglądać piekło, bo jest tam tak głośno, gorąco i czuć zapach spalenizny, że człowiek wpada w opętanie, to weźcie mnie tam żywcem.

Z rywalizacji w klasach aut historycznych pozostają jeszcze Werks Trophy i Stuttgart Cup. W tej pierwszej ścigają się auta warte kilkanaście milionów dolarów. Z paddocku na przepięknie położoną pętlę toru wyjeżdżają bowiem absolutne legendy lat 60. i 70., czyli 904 Carrera GTS, wszelakiej maści 906 Carrera 6, 908 i 910. Te z okrążenia na okrążenie są połykane przez kultowe 917. Nie jedno, a do tego w specyfikacjach znanych z 24h Le Mans, ale także wyścigów Can-Am, gdzie moc sięgała ponad 800 KM, a głowę kierowcy ochraniał wyłącznie kask. Druga wspominana klasa to wyścigi tzw. szuflad, czyli najbardziej utytułowanych samochodów w historii wyścigów długodystansowych. Porsche 956 i 962 w kultowych malowaniach i przy symfonii dźwięków generowanych przez doładowane silniki, z których wiele potrafi w trakcie redukcji sążniście buchnąć płonieniem z wydechu, również może powodować oczopląs. Przecież to wszystko dzieje się też na jednym z najsłynniejszych zakrętów świata, czyli zmieniającym nagle o kilka pięter wysokość jazdy „korkociągu” (Corkscrew).  Po wyścigu kwalifikacyjnym tej klasy miałem okazję być w paddocku, gdzie kierowcy opuszczali właśnie swoje wozy i widać było, że często na nie najmłodszych już twarzach pojawiał się dziecięcy uśmiech, a z ust płynęło słynne „that’s what I’m talking about!”. W trakcie Rennsportu skumulowana ilość endorfin kierowców i kibiców byłaby pewnie w stanie wygenerować energię potrzebną do oświetlenia całej Kalifornii przez kilka dni.

Powiew świeżości
Choć nie są jeszcze w pełni autami historycznymi, to na Rennsporcie można oglądać także walkę w bardzo widowiskowej klasie Flacht Cup. Pełnym ogniem ścigają się w niej 911 w najbardziej rasowych wersjach z lat 90. i nowego millenium. Mam na myśli 993 GT2, 996 GT3 Cup i RSR, a także 997 GT3 R i RSR w barwach takich zespołów jak Manthey Racing czy Flying Lizard Motorsport. To samochody nie byle jakie, bo z pełną wyścigową historią, w którą wpisują się starty w 24-godzinnych maratonach w Le Mans, Daytonie czy na Nürburgringu.
Stałym elementem programu jest również rywalizacja wewnątrz klubowego pucharu Porsche Club of America, nazywanego Friedman Cup. W nim startują zarówno auta z ery silników chłodzonych powietrzem, transaxle, jak i pierwsze Boxstery. Kierowcy mają dość dużą dowolność regulaminową, bo żaden z samochodów nie wygląda jak fabryczna wyścigówka, ale rywalizacja jest niezwykle zacięta i w klubowym paddocku widać ogromną radość z tych startów. Do tego są też wyścigi traktorów Porsche, które wzbudzają ogromne zainteresowanie i salwy śmiechu oraz traktowane bardzo poważnie zawody simracingowe.
W tym roku nowością było za to zorganizowanie podczas Rennsportu jednej z rund Porsche Carrera Cup North America, czyli pucharowej rywalizacji najnowszych 911 GT3 Cup. W stawce jedzie tam nawet więcej aut niż w światowym Supercupie. Startował w niej też Kanadyjczyk polskiego pochodzenia, Stefan Radziński, to kolejny polski akcent. To wszystko przerywane jest pokazowymi przejazdami najnowszych konstrukcji, takich jak prototyp 963, 919 Hybrid Evo i elektryczne GT4 e-Performance. Była też parady historycznych aut, której przewodziło pierwsze drogowe Porsche 356 Roadster No. 1 prowadzone przez samego Dr. Wolfganga Porsche i jego syna. Jednak tor to nie wszystko, co czeka na odwiedzających Rennsport Reunion.

Siostro! Tlenu!
Bilety na tę imprezę rozchodzą się w astronomicznym tempie, a jeszcze szybciej znikają wjazdówki na klubowy parking, który zlokalizowany jest wewnątrz, a nie jak pozostałe poza nitką toru. To na nim goszczą absolutnie rewelacyjne i często unikatowe Porsche, którymi właścicielem przyjeżdżają na kołach. Parking podzielony jest na strefy dla różnych modeli jak 356 czy konkretne generacje 911, ale także wersji, bo w niektórych częściach stoją np. tylko auta GT. Jest to jedno wielkie morze kolorowych i przepięknych Porsche. Wśród nich znajdują się często samochody, którymi fascynuje się od lat cała społeczność marki, jak np. spatynowane 356 Marka Pribanica z przebiegiem prawie 300 tys. mil, czy 996 Carrera 4S z namiotem na dachu należąca do @996roadtrip. Do tego wiele aut, jest po prostu w cudownych konfiguracjach, z lakierami PTS i opcjami CXX lub po prostu w wersjach, które dostępne były wyłącznie w Stanach Zjednoczonych, jak np. 964 RS America. Dla miłośników Porsche jest to miejsce niczym dla płetwonurków najlepsza rafa kolorowa na Fidżi. Na tym parkingu można dosłownie utonąć, bo jeżeli nie narzucisz sobie pewnego tempa, to zastanie Cię tam zmrok i zamknięte bramy toru.

To, co powyżej tyczy się samochodów drogowych. Podobną skalę, ale w kontekście historii wyścigów ma za to paddock. To tam można na wyciągnięcie dłoni obejrzeć wszystkie te auta, od których buzuje krew w żyłach, gdy rywalizują na torze. W głównej alei zaraz obok garaży, w których wystawę na 75-lecie przygotował amerykański oddział Porsche i oficjalne muzeum marki, znalazły się stanowiska największych tuzów branży. Pod namiotami Bruce’a Canepy, Revs Institute, Brumos Collection i wielu innych stoją kamienie milowe rozwoju Porsche w wyścigach. Często odpalane, ze zdjętymi klapami silników i odkręconymi kołami 917, 935 i 956-tki, ścigają tłumy fanów. Pracę ich serwisantów i mechaniczne elementy lub nawet całe konstrukcje ogołocone z nadwozi można oglądać godzinami. Wiele z nich, choć cudownych i niemal bezcennych w trakcie Rennsportu zaczyna nosić nowe ślady walki na torze. We wspomnianej jubileuszowej strefie, krok po kroku można prześledzić pojawianie się najważniejszych drogowych i wyścigowych konsturkcji. Od 550 Spyder, przez prototyp Carrery GT, którym Walter Röhrl jeździł po Paryżu, do zaprezentowanego na imprezie limitowanego (77 sztuk) 911 GT3 R rennsport. W wielkim namiocie TAG Heuera można obejrzeć kolekcję samochodów wyczynowych, o którą trudno na innej imprezie. Pierwsze Porsche, które wygrało dla marki klasę w Le Mans w 1951 roku? Obecne! 911 R, które w 1967 roku pobiło rekordy na torze Monza? Jest! 911 SC RS w barwach Rothmans? A jakże by inaczej. Cayenne Transsyberia Armina Schwarza? Stoi! Kosmos? Zobaczcie to na naszym Instagramie.

Ludzkie historie
To jednak nie koniec. Bo kolejny namiot wielkości całego placu serwisowego na Torze Poznań, to miejsce dla rzadkich modeli drogowych i Porsche po tuningu. Rząd aut konstrukcji RUF, kilka zaparkowanych obok siebie 959, Carrery GT i 918 Spyder oraz kilkanaście customów od Roda Emoriego pod jednym dachem? To jest możliwe tylko w Kalifornii. Widok, który naprawdę potrafi doprowadzić do wstrzymania krążenia. 
Na Rennsporcie dzieje się tak dużo i jest tyle samochodów, że nikt nie jest chyba w stanie opisać wszystkich i wszystkiego. Najwięcej tak naprawdę oddają filmy i zdjęcia, dlatego poniżej znajdziecie ogromną galerię, a jeżeli jeszcze nie widzieliście, to zapraszam Was na YouTube, do obejrzenia vloga, którego nagrał ze mną Grzegorz Ciźla. Tam wyłapujemy z paddocku najciekawsze auta i przez prawie godzinę opowiadamy ich historię.

Rennsport to też niesamowite spotkania z ludźmi. Niecodziennie można posłuchać co do powiedzenia ma Derek Bell, Mark Webber czy twórcy spotkań Luftgekühlt Patrick Long i Jeff Zwart. Niecodziennie też idąc przez klubowy parking, można natknąć się na Mietka (jak sam się przedstawił), który od dziesięcioleci mieszka w Stanach Zjednoczonych i okazuje się, że ma w kolekcji tylko najrzadsze modele z niskimi przebiegami. Na Rennsport przywiózł Carrerę GT, którą ma od nowości. Bezcenne jest też przeżyć to wszystko w może niewielkim, ale świetnym gronie miłośników marki z Polski. Twórców takich firm jak 911 Garage z Łomianek, klientów Porsche Centrum Warszawa Okęcie, którzy mają auta na poziomie tych z opisanego parkingu czy klubowiczów Porsche Club Poland, którzy swoimi klasykami z pewnością zostaliby wpuszczeni na paddock. Rennsport to samochody, ale też międzyludzkie relacje. Rennsport to miłość do Porsche.

Rekordowe Porsche i kawa by PCWO

Rekordowe Porsche i kawa by PCWO

To było zakończenie sezonu, o jakim marzyli chyba wszyscy uczestnicy naszych spotkań w Porsche Centrum Warszawa Okęcie. W październikowe sobotnie popołudnie warszawskiego salonu przyjechało prawie 200 samochodów.

Lipcowe Porsche i kawa, które po kilku latach wróciło do kalendarza spotkań miłośników marki, zostało odebrane niezwykle pozytywnie. Właśnie dlatego pod koniec roku postanowiliśmy razem z PCWO zorganizować kolejną edycją, zamykającą sezon spotkań w 2023 roku. Po obecności niespełna 80 aut w czasie wakacji, w październiku spodziewaliśmy się, że uczestników może być nieco więcej. Jednak to, co wydarzyło się na Okęciu tego dnia, przerosło nawet nasze marzenia. Byliśmy na to jednak gotowi, bo na parkingu przed Porsche Centrum zmieściliśmy dokładnie 193 samochody uczestników i jeszcze kilka naszego zespołu, a do tego dla nikogo spośród kilkuset uczestników nie zabrakło ani tytułowej kawy, ani smacznych przekąsek i deserów.

Do dużej frekwencji przyczyniła się zapewne pogoda, bo jak na połowę października w Polsce, było niezwykle ciepło i przyjemnie. Pierwsi uczestnicy zaczęli pojawiać się już na godzinę przed podanym terminem startu wydarzenia. Co można było potraktować za dobry omen, jako pierwsze na parking przy ul. Sekundowej wjechało nowe Porsche 911 GT3 RS 992 oraz egzemplarze wczesnych generacji 911, które zagościły w strefie dla modeli chłodzonych powietrzem. Od tego momentu, w ciągu kolejnych 60 minut przybyło na plac wspomniane prawie 200 aut.

Nasz zespół osób odpowiedzialnych za kierowanie samochodów i ustawianie w odpowiednich strefach miał pełne ręce roboty, ale finalnie udało się wszystkich ustawić tak, żeby spacerujący po parkingu uczestnicy i widzowie mieli przyjemność z oglądania. Była więc strefa klasyków, w której znalazły się „jedenastki” od pierwszej generacji do 993. W sumie klasycznych odmian kultowego modelu Porsche było prawie 20, co jak na porę roku było doskonałym rezultatem. O 60-leciu 911 przypominał też ustawiony pod salonem rząd pięknych egzemplarzy różnych wersji – od 993 Carrera 4S z szerokim nadwoziem, przez 997.2 GT3 w żółtym kolorze Speed Yellow aż po najnowsze 991 i 992. Tych ostatnich było na Porsche i kawa by PCWO vol. 2 tyle, że ciężko byłoby opisać każdą konfigurację, ale wśród nich można było znaleźć wszystkie (cztery) generacje 911 GT3 oraz 911 Turbo S. W sumie 911 stanowiły połowę wszystkich obecnych samochodów. Wśród sportowych modeli trzeba też wyróżnić kilka bardzo ciekawych Boxsterów i Caymanów – po tuningu czy w wersji GT4 RS, a także limitowane auta jak – dwie 911 Millenium Edition czy tą z okazji 50-lecia modelu.

W specjalnych sektorach zagościły także SUV-y (Cayenne i Macan), Panamery oraz Taycany. Atmosferę tworzyły też sporadycznej przejazdy aut, które albo nieco wcześniej musiały wyjechać lub tak jak rasowe Porsche 356 Piotra Bema pojawiły się nieco później. Sami przyznacie, że to niesamowity zbiór aut z Zuffenhausen, a ktokolwiek był obecny na imprezie, raczej po raz pierwszy widział w Polsce tyle aut naszej ukochanej marki w jednym miejscu.

ZOBACZ RELACJĘ Z LIPCOWEGO PORSCHE I KAWA

 

Podczas ostatniego spotkania, poważnej ewolucji uległa także strefa dla gości. Zadaszona część przy salonie Porsche Centrum Warszawa Okęcie została w pełni zagospodarowana miejscami siedzącymi, stolikami koktajlowymi, wygodnymi poduszkami do siedzenia. W rozbudowanym kąciku dla dzieci, pod okiem animatorki powstawały przeróżne prace. Uczestnicy mieli do wyboru szerokie spectrum food trucków z najwyższej półki, które serwowały typowo street-foodowe przysmaki i napoje. W salonie znajdowały się za to symulatory Ragnar, na których każdy mógł spróbować swoich sił za kierownicą wirtualnego Porsche. W całej strefie o dobry nastrój dbał DJ, który serwował odpowiednią muzykę, a na recepcji imprezy można było odbierać plakaty, naklejki, prospekty oraz wykonując odpowiednie zadanie w social mediach, zimowe czapki z logo PCWO.
W takiej atmosferze, o której wiele osób wypowiadało się w samych superlatywach i cieszyło się obecnością na spotkaniu, czas upłynął niezwykle szybko i przyjemnie. Oczywiście głównym tematem były obserwacje dotyczące marki, różnych samochodów i mijającego sezonu zlotów. Skala imprezy wpłynęła na to, że już pojawiły się pytania, jak spotkania Porsche i kawa będą wyglądały na wiosnę. Uspakajamy, że już pracujemy nad kolejną, wiosenną edycją i zrobimy wszystko, żeby było jeszcze ciekawiej.

fot. Michał Karpa i Maciej Skrzyński

Relacja | Porsche i kawa to doskonałe połączenie

Relacja | Porsche i kawa to doskonałe połączenie

Po raz drugi i zdecydowanie nie ostatni zorganizowaliśmy spotkanie z serii Porsche i kawa. Tym razem głównym partnerem wydarzenia było Porsche Centrum Warszawa Okęcie, dzięki któremu mogliśmy spotkać się na idealnie pasującym do imprezy terenie, a uczestnicy mieli możliwość skorzystać z przygotowanych przez PCWO atrakcji.

Tuz po samej imprezie, od osób którym nie udało się dotrzeć na spotkanie, padało krótkie pytanie: Jak było? Musimy przyznać, że słowami aż ciężko opisać jak fantastyczne uczucia towarzyszyły nam od początku zlotu, ale atmosferę imprezy zdecydowanie są w stanie przekazać zdjęcia i filmy. Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie opisali tego, co wydarzyło się na parkingu PCWO, bo liczba uczestników oraz przekrój Porsche, jakie zjawiły się w niedzielne przedpołudnie, przerosła nawet nasze oczekiwania.

Ponieważ w tym roku marka z Zuffenhausen obchodzi 75-rocznicę powstania pierwszego samochodu spod znaku Porsche, to organizując lipcowe spotkanie zdecydowanie, przyświecał nam cel, aby godnie uczcić ten jubileusz. Właśnie dlatego do współpracy zaprosiliśmy też Porsche Club Poland. Również dzięki klubowi na spotkaniu pojawiło się wiele historycznych modeli — od modelu 356 C i pierwszej generacji 911, przez kolejne generacje ikony samochodów sportowych, czyli G Modell, kilka pięknych 964 i 993, po przeróżne wersje 996 i Boxstery. W strefie dla aut klasyków i youngtimerów nie zabrakło takich perełek jak 911 SC w wersjach Weissach i Millenium Edition czy 911 GT3 w kolorze Speed Yellow. Pojawiły się też auta zmodyfikowanych od podstaw jak projekt Criollo Pawła Kalinowskiego, słynne na całym świecie RWB, a także tego w postaci niesamowitego restomoda od Lightspeed Classic. Zaraz obok zaparkował obok siebie modele z rodziny transaxle, od najstarszych 924 po ostatniego przedstawiciela w postaci 968. Kontrast dla klasyków stanowiło za to kilka egzemplarzy elektrycznych modeli Taycan, które stojąc naprzeciwko, stanowiły niejako historyczną klamrę 75-lecia.

Drugą część parkingu zajęły modele współczesne z pojedynczymi egzemplarzami reprezentującymi rodziny Cayenne, Panamera i Macan. Wśród dwudrzwiowych modeli można było zobaczyć niemal wszystkie modele z ostatnich dekad — od pierwszych Caymanów po GTS 4.0 i królewską odmianę GT4 RS oraz wszystkie kolejne generacje 911 GT3. Porsche i kawa było okazją do zobaczenia absolutnie najrzadszych wersji 911 w naszym kraju. Na spotkaniu pojawiły się bowiem limitowane do 991 egzemplarzy 911 R oraz wyprodukowane w liczbie 1948 egzemplarzy 911 Speedster (991.2). Dawno w Polsce nie było możliwości obejrzeniach tych dwóch modeli w tym samym miejscu i czasie. Wśród nieco szerzej dostępnych aut, można było obejrzeć za to kilka rzadko spotykanych odmian samochodu, o którym mówi się, że nie ma swojego substytut. Te najciekawsze stanowiły 911 z manualnymi skrzynia biegów – 911 Carrera T (991.2) czy GT3 Touring (992) oraz jedne z najmocniejszych, czyli 911 Turbo S. W sumie na Porsche i kawa pojawiło się niemal 80 samochodów ze znaczkiem Porsche, co zarówno wśród organizatorów, jak i gości budziło po prostu wielki uśmiech na twarzy.

Tuż przy Porsche Centrum każdy z gości mógł skorzystać ze strefy food trucków, w której oczywiście była dostępna świetna kawa, ale także pyszne kolumbijskiej dania i wspaniałe rzemieślnicze lody. Łyk napoju z widokiem na tak prezentujący się parking miał wyjątkowy smak. Dla najmłodszych przygotowana byłą specjalna strefa do rysowania i zabawy, w której powstało dziesiątki prac z pokolorowanymi różnymi modelami Porsche. Wśród uczestników dało się słyszeć, że w końcu mają czas, aby się spotkać i spokojnie porozmawiać w fajnej atmosferze, co naszym zdaniem jest najlepszym podsumowaniem Porsche i kawa by Porsche Centrum Warszawa Okęcie. Dopełnieniem tej relacji jest poniższe wideo i galeria zdjęć. Wszystkim obecnym jeszcze raz dziękujemy za obecność i już potwierdzamy, że będą kolejne edycje.

Zdjęcie: Marcin Klinger / Porscheblog.pl

Iga Świątek dołącza do rodziny Porsche

Iga Świątek dołącza do rodziny Porsche

Porsche Polska i liderka światowego rankingu WTA ogłaszają początek kilkuletniej współpracy. To nie pierwszy kontakt tenisistki z Porsche, w 2022 i 2023 roku triumfowała w turnieju WTA 500 w Stuttgarcie, dwukrotnie zdobywając główną nagrodę – samochód tej marki.

Trzykrotna triumfatorka wielkoszlemowego turnieju Rolanda Garrosa rozpoczyna współpracę z Porsche. – Pasujemy do siebie – mówi po prostu polska sportsmenka. A Wojciech Grzegorski, dyrektor marki Porsche w Polsce dopowiada: – Iga idealnie odzwierciedla ducha Porsche – sportowe emocje, dążenie do doskonałości, radość z triumfów na sportowych arenach i rzesze fanów na całym świecie.

 

Dla mistrzyni gry na mączce ta współpraca wydaje się naturalną konsekwencją sukcesów, które odnosiła przed rokiem oraz w kwietniu w turnieju Porsche Tennis Grand Prix w Stuttgarcie. Za każdy z tych triumfów odebrała główną nagrodę, samochód Porsche. – To jeden z moich ulubionych turniejów. Odkąd wygrałam tam w ubiegłym roku, marka Porsche zaczęła kojarzyć mi się nie tylko ze świetnymi sportowymi samochodami, ale też z emocjami, jakie przeżywałam na korcie i z tym, jakie możliwości daje sport. Gdy jako zwyciężczyni turnieju już dwukrotnie wjechałam na kort w Porsche, które wygrałam, przemknęło mi przez myśl, że to naturalna współpraca dla mnie – mówi Iga Świątek.

 

Urodzona w Warszawie 22-letnia sportsmenka przebojem wdarła się na tenisowe salony, wygrywając w 2020 r. wielkoszlemowy turniej French Open. Przez następne dwa lata pięła się w górę rankingu WTA, poświadczając, że paryski triumf to był dopiero początek wielkiej kariery. Liderką kobiecego tenisa została w kwietniu 2022 r., a już dwa miesiące później ponownie zwyciężyła na kortach Rolanda Garrosa, potwierdzając opinię, że jest „królową mączki”. To, że na innych nawierzchniach również może dominować, udowodniła parę miesięcy później na nowojorskim Flushing Meadows, wygrywając kolejny turniej Wielkiego Szlema – US Open. Przed kilkunastoma dniami do kolekcji dołożyła następny puchar, broniąc tytułu w Paryżu.

 

W przyszłym tygodniu Iga Świątek rozpocznie swój sezon gry na kortach trawiastych w niemieckim Bad Homburg Open. Porsche Germany jest oficjalnym partnerem samochodowym tego turnieju z serii WTA 250.

Od 4 kwietnia 2022 r. Polka prowadzi w rankingu WTA przed Aryną Sabalenką. Obie panie zmierzyły się dwukrotnie w finałach turnieju w Stuttgarcie. – Cieszę się, że za rok wrócę do Stuttgartu już współpracując z Porsche, na co, mam wrażenie, wiele osób czekało. To docenienie moich osiągnieć na korcie w naturalnym dla tenisa obszarze biznesowym, bez którego ten sport nie byłby globalną dyscypliną – mówi Iga Świątek.

– Bardzo cieszymy się, że nasza mistrzyni dołącza do grona Przyjaciół Porsche. W swojej karierze jest uosobieniem naszego hasła „Napędzani marzeniami” – dodaje Wojciech Grzegorski. Iga Świątek idealnie wpisuje się też w jedną z najważniejszych globalnie grup docelowych marki, czyli Driven Females – ambitne kobiety, które spełniają się w swoich dziedzinach i osiągają sukces na przekór przeciwnościom.

Ogłoszeniu współpracy towarzyszy sesja fotograficzna Igi Świątek z Porsche Taycan, nawiązująca do hasła Dream in Full Colour, które jest motywem przewodnim jubileuszowych obchodów 75-lecia samochodów sportowych ze Stuttgartu-Zuffenhausen. Z tym modelem polska tenisistka już dobrze się zna. O ile w 2022 r. podczas dekoracji mistrzyni Porsche Tennis Grand Prix siadała za kółkiem głównej nagrody z pewną nieśmiałością, o tyle w tym roku nie było po tej niepewności już śladu i Iga Świątek dynamicznie wjechała na kort. – Bardzo lubię prowadzić auto i podobnie jak marka Porsche doceniam wartości i emocje, jakie niesie za sobą tenis i chcę je rozpowszechniać, aby jak najwięcej ludzi oglądało i uprawiało sport. Takie współprace to szansa na to, żeby zarażać pasją i entuzjazmem – podsumowuje liderka rankingu WTA.