Przyszłość jednak nie taka elektryczna? Ważne słowa CFO Porsche

Przyszłość jednak nie taka elektryczna? Ważne słowa CFO Porsche

Elektryczna przyszłość motoryzacji staje pod coraz większym znakiem zapytania. Producenci, którzy jeszcze parę lat temu tak wartko zabierali się za deklarowanie dat odejścia od spalinówek, teraz albo siedzą cichutko, albo z niezręcznym uśmiechem na twarzy wymyślają wymówki. Ostatnio „sprawdzam” powiedziało też Porsche i całe szczęście, że nie weszli all-in, bo mogłoby być pozamiatane.

Z jednej strony nasz ulubiony producent dzielnie pracuje nad paliwami syntetycznymi, chcąc jak najdłużej utrzymać przy życiu spalinową odmianę 911, a z drugiej zabija kurę znoszącą złote jaja, ładując pod maskę nowego Macana silnik elektryczny. I chociaż trzeba przyznać, że kto choć raz jechał elektrykiem ze Stuttgartu, ten doskonale wie, że auta te mają w sobie ducha marki, to słupki sprzedaży mówią same za siebie. We wrześniu tego roku sprzedaż napędzanych prądem modeli spadła rok do roku z 12 do nieco ponad 7 procent. Lutz Meschke, dyrektor finansowy Porsche, wyciąga więc wnioski, a te powinny Wam się spodobać.

„Bierzemy obecnie pod rozwagę możliwość, w której auta pierwotnie planowane jako całkowicie elektryczne, zostały przystosowane do napędu hybrydowego lub wyłącznie spalinowego. Jesteśmy w trakcie podejmowania decyzji w kwestii konkretnych rozwiązań. To, co jest jednak jasne, to fakt, że samochody spalinowe zostaną z nami znacznie dłużej” – przyznał Meschke. Oczywiście za wcześnie, aby mówić o spalinowym Macanie, a tym bardziej nikłe są szanse na powrót takiego wariantu 718. Pozostaje nam czekać, ale przyszłość nagle stała się nieco ciekawsza.

Relacja | Moc elektryfikacji według Porsche

Relacja | Moc elektryfikacji według Porsche

Porsche oferuje obecnie już dwa elektryczne modele w kilku wersjach, zdobyło mistrzowski tytuł w Formule E i zbudowało sprawnie działający prototyp auta wyścigowego klasy GT. To wszystko mogliśmy zobaczyć i poznać podczas ostatniej prezentacji na torze Silesia Ring.

Mimo nieustających prób zachowania swoich rdzennych pomysłów na budowę samochodów w postaci 911, silników spalinowych czy wolnossących jednostek w układzie bokser, Porsche już kilka lat temu postanowiło bardzo mocno wkroczyć na ścieżkę elektryfikacji. Zanim się obejrzeliśmy, producent ze Stuttgartu rozwinął tę technologię na wielu polach i nadal się nie zatrzymuje. Miłośnicy klasycznych modeli, silników spalinowych i tradycyjnych rozwiązań mogą z góry założyć, że to, co wydarzyło się ostatnio na Silesia Ring, kompletnie ich nie interesuje i nie ma sensu czytać kolejnych zdań tego tekstu. Jeżeli znacie porscheblog.pl, to doskonale wiecie, że my również kochamy co powyższe, ale takiego eventu jak ten w Polsce jeszcze nie było! Zobaczyć i poczuć na żywo co niosą ze sobą samochody elektryczne z Zuffenhausen, było czymś naprawdę emocjonującym.

O skali rozwoju elektrycznej motoryzacji świadczy to, jak wielu obszarów dotyka. Na tor w Kamieniu Śląskim zawitały bowiem samochody z kompletnie różnych sfer. Pierwsza, wieczorna część eventu ujawniła nam wszystkich najważniejszych gości tego wydarzenia i jak się okazało było na co popatrzeć.

Dzień 1. Prolog
Zmysły wszystkich uczestników zostały mocno pobudzone, gdy na pokryty mrokiem tor wyjechała cała kawalkada elektrycznych modeli Porsche — począwszy od podstawowych Taycanów, poprzez najnowszego Taycana Turbo GT z pakietem Weissach, a kończąc na nowej generacji Macana. Auta przemierzające kolejne okrążenia przy dodatkowym oświetleniu z drona, a następnie zaparkowane w efektownie przystrojonym neonami pit-lane wyglądały niemal jak z Cyberpunka. Zaraz potem nad torem rozległ się dźwięk który, choć od razu kojarzył się z autem elektrycznym, to był tak wyraźny i tak mocny, że zapachniało prawdziwym motosportem. Na pokazowy przejazd wyjechał bowiem model, który stał się realnym rozwinięciem koncepcyjnych wizji. Był to 718 Cayman GT4 e-Performance, który dotąd jeździł tylko po najważniejszych torach wyścigowych świata. Widziałem go na żywo w akcji na Rennsport Reunion 7 w zeszłym roku, ale na polskiej ziemi obecność topowego auta wprost z Porsche Motorsport ma jednak nieco inny efekt. Pisząc o zespole fabrycznym, nie mam na myśli jedynie samochodu. Za jego kierownicą usiadł bowiem świeżo upieczony mistrz świata FIA WEC w klasie LMGT Klaus Bachler, w paddocku stały dwie ciężarówki, a mimo pokazowych przejazdów w boksie uwijał się zespół inżynierów i mechaników. Dla pewności obok stał także gotowy do jazdy drugi egzemplarz auta, a przypominam, że mówimy tutaj o aucie prototypowym. Dopiero później okazało się, dlaczego Porsche tak mocno zaangażowało się w tę wizytę w Polsce, ale o tym później.

Na koniec czekała na nas jeszcze jedna niespodzianka. Choć w statycznej postaci, to zdecydowanie robiąc ogromne wrażenie, został zaprezentowany koncepcyjny model Mission R. To on dał początek, temu co widzieliśmy chwilę wcześniej w takcie jazdy. Jest to studium całkowicie elektrycznego samochodu wyścigowego GT, które ujawnia, jak mogłyby wyglądać w przyszłości sporty motorowe w wydaniu klienckim, czyli takim, które obecnie oparte jest na 911 GT3 Cup i 718 Cayman GT4 Clubsport. Do tego jest to pierwszy model, który zapowiadał przyszłość serii 718, nieco od strony wyglądu, ale także technicznej. Jak wiadomo, te auta nowej generacji również będą elektryczne. Dokładne przyjrzenie się detalom pozwalało dostrzec, że z zaprezentowanego w 2021 roku modelu pewne rozwiązania stylistyczne, aerodynamiczne i technologiczne właśnie zaczynają debiutować w autach, które możemy aktualnie zamówić w Porsche Centrum. To m.in. wygląd przednich i oprawa tylnych świateł, czy projekt fotela kierowcy. Przyglądając się dokładnie wnętrzu, dostrzegliśmy też detal z przeszłości. Był to fotel pasażera pochodzący wprost z modelu 911 GT3 RS (997) czy Carrera GT. Dlaczego się tam znalazł? Prawdopodobnie został zamontowany czasowo ze względu na wagę i kompaktowe rozmiary, do użycia w trakcie jazd pokazowych.

Dzień 2. Akcja
Nie po to przyjechaliśmy jednak na Silesia Ring, aby tylko patrzeć na dzieła inżynierów Porsche. Dlatego kolejnego ranka na torze czekała na nas grupa instruktorów, którzy zaprosili nas do jazdy i sprawdzenia możliwości wszystkich elektrycznych modeli oferowanych obecnie przez Porsche.
Na początek seria jazdy Taycanami, w tym Turbo GT z pakietem Weissach. To najmocniejsze seryjnie produkowane Porsche w historii. Wyposażone w mocniejszy falownik impulsowy, obydwa generują moc 790 KM. Jednak z funkcją Launch Control zwiększa moc w trybie overboost do 1033 KM – lub na 2 sekundy do 1108 KM, zgodnie z metodą pomiaru mocy szczytowej. Taycan Turbo GT potrzebuje na sprint od zera do 100 km/h zaledwie 2,3 sekundy, a w przypadku pakietu Weissach – zaledwie 2,2 sekundy. Do 200 km/h obie wersje robią to znacznie poniżej 7 sekund. Wiecie jakie to robi wrażenie w takcie jazdy? Kosmiczne i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Jest to niezwykle szybkie auto na torze, mimo oczywiście swojej wysokiej masy, co jest cechą charakterystyczną elektryków. Jest ona jednak zrównoważona niesamowicie pracującym zawieszeniem. Taycan Turbo GT jest standardowo wyposażony w pakiet Dynamic, obejmujący zawieszenie Porsche Active Ride ze specjalnym dla modeli GT zestrojeniem. Dzięki równomiernemu rozkładowi obciążeń kół, podwozie to zapewnia niemal idealne połączenie z drogą przez cały czas. Brzmi jak farmazon? Zdecydowanie takim nie jest.

Poczułem to, a potem długo dochodziłem do siebie w momencie, gdy z prędkością ponad 100 km/h wyprostowałem tor jazdy przez jedną z szykan. Przeleciałem po wysokich tarkach (zwanych bananami) niemal na wprost, najpierw prawym, a potem lewym kołem. Wiecie co stało się z autem w tym momencie? Nic! Niczego nie poczułem nawet na kierownicy, która była w trakcie manewru cały czas prosto i nie przekazała żadnych wibracji, a auto pełnym ogniem pomknęło w stronę kolejnego zakrętu. Tak mocno tłumi nierównowności i wpływa na stabilnośc to zawieszenie. Czy to dobrze, że kierowca nie czuje tak dużej nierówności? To temat na osobny materiał, ale nie zmienia to faktu, że poziom zaawansowania technologicznego jest tutaj absurdalnie wysoki. Ponadto pakiet obejmuje specjalne opony letnie do tego modelu. Są one zamontowane na 21-calowych lekkich kutych obręczach. Felgi do Turbo GT mają ramiona frezowane specjalną metodą 3D, co zmniejsza wagę i jednocześnie pozwala skutecznie wentylować hamulce. Te oczywiście też opracowano specjalnie do niego. Dodatkowe smaczki to kubełkowe fotele jak w 911 GT3 RS, a w pakiecie Weissach brak tylnej kanapy zastąpionej wielką karbonową obudowę układu napędowego. Do tego ogromny karbonowy spoiler na tylnej klapie. Nie wszyscy muszą go kochać, ale drugiego takiego auta na rynku zdecydowanie nie znajdziecie.

W trakcie dnia testowego wprowadzono nam także element rywalizacji. Nowym Macanem mieliśmy pokonać dość rozbudowany slalom, a w Taycanie z tylnym napędem pokonać dwa kółka pełnym bokiem. Oczywiście po śliskiej nawierzchni. Za to były przydzielane punkty, które redukowały sekundy w czasie ze slalomu. Najlepsza dziesiątka kierowców miała mieć możliwość przejechania się na prawym fotelu z Klausem Bachlerem w 718 Cayman GT4 e-Performance. Było więc o co walczyć.

Przy okazji był to mój pierwszy kontakt z elektrycznym Macanem. Wnioski? Kolejny raz Porsche zrobiło postęp w kwestii designu, ergonomii i oczywiście prowadzenia. W przypadku wariantu Macan Turbo wpływ na przyczepność, stabilność i dynamikę poprzeczną ma skrętna tylna oś z maksymalnym kątem skrętu kół wynoszącym 5°. W ruchu miejskim i podczas manewrowania jej zastosowanie owocuje kompaktową średnicą zawracania – 11,1 m, a jednocześnie przekłada się na wyjątkową stabilność prowadzenia przy szybszej jeździe. Nie bez znaczenia jest też system Porsche Torque Vectoring Plus (PTV Plus) – elektronicznie sterowana blokada mechanizmu różnicowego tylnej osi. Gdy połączymy to z dwuzaworowymi amortyzatorami i systemem PASM z elektroniczną kontrolę tłumienia. Wszystko to połączone z mocą do 639 KM oraz do 1130 Nm systemowego momentu obrotowego tworzy z niego niesamowicie uniwersalny samochód.

Problem? Dla wielu jest to oczywiście możliwość wyboru jedynie wariantu elektrycznego. Absolutnych przeciwników na razie nie da się do tego przekonać. Dla niezdecydowanych powiem, że w zależności od wariantu nowy Macan realnie jest w stanie pokonywać średnio ponad 500 kilometrów na jednym ładowaniu (na papierze, według WLTP jest to ponad 600 km). Zasięg bardzo przyzwoity, a jeżeli dodamy do tego możliwość naprawdę szybkiego ładowania na superchargerach (do 270 kW), to zrobienie nawet dalszej trasy w normalnych warunkach stało się realne. Naprawdę szkoda, że nowej generacji nie możemy mieć w jakiejś hybrydowej wersji, ale w klasie elektryków Macan broni się wszystkim, co posiada. Kwotę za to oczywiście też trzeba zapłacić odpowiednią, ale wszyscy wiemy, jak wygląda obecnie rynek.

Zwycięski przejazd
Wróćmy jednak na tor. Po zaciętej rywalizacji udało mi się wskoczyć na podium, a w nagrodę czekała przebieralnia z wyścigowymi kombinezonami i przygotowanie do jazdy elektrycznym GT4.
Emocje ponownie wskoczyły na wyższy poziom, bo w trakcie dnia Klaus Bachler wykonał, to co było głównym celem wizyty w Polsce. Porsche Polska postanowiło po raz pierwszy ustanowić rekord toru w Kamieniu Śląskim. Z zachowaniem wszystkich procedur i świadkami, którymi byli uczestnicy eventu, udało się to osiągnąć. Kierowca pokonał okrążenie w czasie 1:33,319, co jest nowym rekordem obiektu.

W pełni elektryczny Cayman korzysta z komponentów technicznych Mission R. Cała technika silnika elektrycznego i akumulatora pochodzi z koncepcyjnego studium, co w trybie kwalifikacji przekłada się na maksymalną moc do 800 kW (1088 KM). W symulowanej rywalizacji kierowca przez 30 minut – tyle ile trwa wyścig Carrera Cup – stale dysponuje mocą 450 kW (612 KM). Pod względem czasów okrążeń i prędkości maksymalnej GT4 ePerformance dorównuje osiągom obecnego 911 GT3 Cup typ 992. Dzięki zastosowaniu techniki 900 V stan naładowania akumulatora przy pełnej mocy ładowania wzrasta z 5 do 80% w ciągu około 15 minut.

Na potrzeby GT4 ePerformance Porsche przeprojektowało około 6000 części. Kształt samochodu opracował zespół Porsche Style pod kierownictwem designera Granta Larssona. Jego nadwozie wykonano m.in. z kompozytów z naturalnych włókien – ich produkcja ma na celu generowanie mniejszej emisji niż w przypadku porównywalnych materiałów syntetycznych. Testowo wykorzystuje się tu również recyklingowane włókna węglowe. Za sprawą poszerzonych nadkoli samochód jest o 14 cm szerszy niż 718 Cayman GT4 Clubsport. Daje to przestrzeń na szersze, 18-calowe opony wyścigowe Michelin, w których szczególnie duży udział mają materiały odnawialne. Ostatnia ich wersja ma w sobie nawet ponad 70% takich komponentów.

Zmieścić się na prawy fotel nie było łatwo, bo na podłodze przed nim umieszczona jest bateria jednego z silników. Gdy to się udało, przywitaliśmy się z Klausem, a ten mimo już padającego deszczu dynamicznie opuścił pit-lane. Po raz pierwszy w aucie elektrycznym nie słyszałem ciszy, a to przecież zawsze największy zarzut do tych konstrukcji. Gwizd silników i całego układu odzyskiwania energii jest tak duży, że ledwo słychać odbijające się w nadkolach kamyczki i kawałki gumy. Nie muszę Wam mówić, że w wozie o masie około 1,5-tony i takiej mocy nie można narzekać na nudę, ale mimo deszczu było widać, że to jest naprawdę szybka konstrukcja. Największą przewagę względem tradycyjnych aut pucharowych o podobnej mocy ma oczywiście w dwóch kwestiach — momentu obrotowego dostępnego niemalże od początku oraz napędu na wszystkie koła. Właśnie dlatego Klaus na zmoczonym torze był w stanie zachować agresywny styl jazdy i po szybkim prostowaniu auta po zakręcie korzystać z pełnej mocy. Wyjeżdżając na najdłuższą prostą na torze, aktywował z kierownicy tryb kwalifikacyjny i auto bez problemu przeniosło moc około 1000 km na koła. Na jej końcu mieliśmy lekko ponad 270 km/h. Chcesz czy nie chcesz, to robi wrażenie.

Czy tak będzie wyglądała przyszłość pucharowych wyścigów? Bardzo możliwe, choć uważam, że nie przypadkiem studium elektryczne powstało na serii 718, a nie 911. W Porsche Mobil 1 Supercup już stosowane są paliwa syntetyczne, więc bardzo możliwe, że pucharowe jedenastki w wersji spalinowej będzie oglądać jeszcze bardzo długo. Mimo to, za elektrycznego Caymana GT4, inżynieriom należą się ukłony. Podobnie jak całej polskiej ekipie Porsche za zorganizowanie naprawdę wyjątkowego eventu. W krótkim czasie mogliśmy zapoznać się z tym jaki progres wykonało Porsche w kwestii elektryfikacji i w którą stronę zmierza. Obstawiam, że niektóre konstrukcje z przyszłości jeszcze nas zadziwią. Kochając klasykę, musimy zaakceptować, że Europa obecnie zmierza w tym kierunku.

Łódź z silnikiem z Porsche zawitała do Polski

Łódź z silnikiem z Porsche zawitała do Polski

Chcąc nie chcąc motoryzacja zmierza w kierunku elektromobilności. Jedni robią to lepiej, drudzy gorzej. Na nasze szczęście Porsche należy do tej pierwszej grupy, a najnowsze modele na prąd zdają się kontynuować dobrą passę, o czym miała już okazję przekonać się grupa klientów salonu Porsche Centrum Warszawa Okęcie. I czekała na nich nie lada niespodzianka.

Materiał powstał przy współpracy z Porsche Centrum Warszawa Okęcie

W minioną sobotę nad jeziorem Ukiel w Olsztynie zaproszonych gości przywitała reprezentacja PCWO, ale też instruktorzy Porsche Experience oraz przedstawiciele firmy RR Yachts. To zwiastowało trzy główne atrakcje i całkiem aktywny dzień.

Na starcie uczestnicy eventu mogli liczyć na orzeźwienie po podróży. W przystani czekała jedna z zaledwie 25 wyprodukowanych sztuk łodzi stworzonej przy współpracy marki Frauscher z Porsche. I w żadnym wypadku nie są to puste słowa. Model eFantom skrywa w sobie rozwiązania bezpośrednio zaczerpnięte z nowego, elektrycznego Macana. Siłę napędową stanowi dokładnie ta sama jednostka, co w nowym SUV-ie ze Stuttgartu. Co ciekawe, maksymalna moc została tu ograniczona do 400 kW (z 470 kW dostępnych w Macanie Turbo). Energia do napędzania jednostki wędruje spod pokładu, gdzie schowane są również te same baterie, co w aucie, a ich pojemność wynosi 100 kWh.

Porsche  maczało też palce przy „zawieszeniu” tego wodnego majstersztyku. Dla wysokiego komfortu podróży zastosowano izolatory wibracyjne oparte na stalowych linach. Choć brzmi jak technologia rakietowa, jest doskonałym w swej prostocie rozwiązaniem. Wygooglujcie sobie!

Na koniec wisienka na torcie – tryby jazdy. A w zasadzie pływania. Model eFantom, zupełnie jak elektryki od Porsche, ma do wyboru cztery tryby: Docking, Range, Sport oraz Sport Plus. Każdy z nich zmienia prędkość maksymalną oraz reakcję na gaz. Producent twierdzi, że w trybie łączącym cruising z pełną prędkością możliwe jest pływanie przez 2-3 godziny. Muszę przyznać, że to zaskakująco dobry wynik.

Po wejściu na pokład nie da się nie zauważyć kierownicy rodem z 911 generacji 991. Do tego stacyjka z lewej strony, pięć analogowych zegarów i herb marki na zagłówkach. Można poczuć się jak u siebie. Goście nie kryli zachwytu, a pogoda dopisała.

Na lądzie uczestnicy zostali przekazani w dobre ręce trenerów Porsche Experience. Na parkingu czekały nowe Panamery oraz Taycany w najróżniejszych konfiguracjach i specyfikacjach. Turbo, 4S, CrossTurismo, SportTurismo czy klasycznym wydaniu. Było z czego wybierać, a do pokonania było 80 kilometrów malowniczych mazurskich tras. Poza zmodyfikowanym względem poprzedników napędem, gwoździem programu było czyniące cuda zawieszenie Porsche Active Ride dostępne teraz w obu tych modelach, oznaczające niemal absolutny brak przechyłów na zakrętach, także przy dynamicznych manewrach. Jest to coś, czego nie oddadzą żadne słowa, więc nawet nie będę próbował. W wolnej chwili udajcie się do najbliższego salonu.

Po powrocie przyszedł czas na chwilę relaksu w doborowym towarzystwie nowego Macana. Jako pierwsze w Polsce, PCWO zaprezentowało szerszemu gronu najświeższy model w gamie Porsche. Eksperci mieli pełne ręce roboty, bo zainteresowanie autem przerosło oczekiwania – do tego stopnia, że kilka osób chciało go zamówić od razu. Dwa warianty mocy, spory zasięg i ogromna liczba opcji są tym, co może przekonać. Choć tego wieczoru największą furorę zrobił… kolor.

Tak, komunikacyjny lakier Provence w lawendowym odcieniu trafił na idealne warunki, żeby podkreślić swoje walory – deszczowa aura zwieńczona spektakularnym zachodem słońca wyciągnęła z niego to, co najlepsze. A więcej o samym aucie dowiecie się z naszej zabawy konfiguratorem, która zaowocowała dwoma nieszablonowymi specyfikacjami. I chociaż to tylko „kolejny elektryczny SUV”, to po dotychczasowych doświadczeniach nie możemy doczekać się, aż go wypróbujemy.

Kontrasty, Odcienie, Marzenia i Legendy – konfigurujemy nowego Macana

Kontrasty, Odcienie, Marzenia i Legendy – konfigurujemy nowego Macana

Chyba każdy fan motoryzacji bawił się choć raz konfiguratorem na stronie producenta. Ja robię to zawsze wtedy, kiedy Porsche wypuszcza nowy model. W zasadzie to nawet trochę częściej, bo przecież co jest złego w konfigurowaniu 911 raz na dwa tygodnie? No właśnie. Tym razem przyszedł czas na nowego Macana w dwóch wariantach.

Materiał powstał przy współpracy z Porsche Centrum Warszawa Okęcie

Pierwszy to Macan 4, którego 408 KM i 650 Nm wystarczy na 5,2-sekundowy sprint do setki, a akumulator na przejechanie nieco ponad 600 kilometrów, oczywiście w optymalnych ku temu warunkach. Jego ceny startują od 386 tysięcy złotych, ale bazowych egzemplarzy i tak pewnie na drogach nie uświadczymy. W jego przypadku zdecydowałem się na nieco elegantszy, ale jednocześnie bardziej kontrowersyjny „konfig”. Oto arbuz.

Zdaję sobie sprawę, że większość z nich będzie biała z czarnym wnętrzem, ewentualnie czarna z jasnym. Tym bardziej zawsze staram się bawić możliwościami i tworzyć konfiguracje, które teraz docenią nieliczni, ale za 30 lat zrobią to klienci domów aukcyjnych. Dowodem może być wystawione ostatnio 996.1 w dokładnie takiej konfiguracji, za cenę przewyższającą rynkowe o jakieś 50 procent.

Samochód pokryty lakierem Oak Green Metallic Neo i obuty w 22-calowe felgi RS Spyder Design, a uzupełnieniem są dodatki z Porsche Exclusive Manufaktur: pakiet ospoilerowania dolnego imitujący offroadowy styl, przyciemniane przednie reflektory oraz drobny detal nawiązującym do wnętrza, czyli czerwone oznaczenie modelu na listwie bocznej. Diabeł tkwi w szczegółach. Jako właściciel pokusiłbym się o elektrycznie sterowaną pokrywę gniazda ładowania. Miałem z nią styczność w Taycanie i mówiąc kolokwialnie, to zwyczajnie fajne!

Dopiero po przejściu do opcji wnętrza naprawdę odpiąłem wrotki i zaszalałem z możliwościami Exclusiv Manufaktur. Tak, naprawdę bym się na to wszystko zdecydował. Czerwień foteli i deski aż prosiła się o dopełnienie czerwonymi dywanikami ze spersonalizowanym napisem, a także pasami bezpieczeństwa. W odcieniu Bordeaux Red widziałbym także tarczę stopera Sport Chrono – klik! Na zagłówkach wytłoczony herb Porsche, bo dobrze wygląda na zdjęciach. Do tego podświetlone napisy własnego autorstwa na plakietkach foteli. Auto służbowe Porscheblog?

 

Wygląd to jedno, doznania drugie. Dlatego obowiązkowo zawieszenie adaptacyjne PASM z systemem samopoziomowania, nagłośnienie BOSE oraz specjalny dźwięk Porsche Electric Sport Sound. Za sprawą tego ostatniego można się poczuć jak w filmie TRON. Wisienką na torcie jest kluczyk w kolorystyce auta. Jak Wam się podoba ten zestaw?

 

 

Drugi z wariantów to Turbo. Zasięg jest zbliżony, jego moc to nawet 639 KM, a maksymalny moment: 1130 Nm (to nie pomyłka). Biorąc pod uwagę czas przyspieszenia 0-100 km/h wynoszący 3,3 sekundy, ten samochód skonfigurowałem w nieco bardziej sportowym wydaniu.

Zanim to sobie szybko omówimy, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na paletę barw. A dokładniej jej nazewnictwo. Nie ma już podziału na klasy. Zamiast tego pojawiły się Kontrasty, Odcienie, Marzenia i Legendy.

 

 

Tak oto karoserię auta pokrył lakier o pięknej nazwie Papaya Metallic. Związek z bolidami McLarena jest czysto przypadkowy? Felgi tym razem we wzorze Macan Sport, a wszystkie elementy dodatkowe jak oznakowania modelu, osłony lusterek, ramki szyb i listwy boczne, wykończone zostały w czarnym połysku. Tylko wspomniany wcześniej pakiet Offroad Design pozostawiłem w kolorze auta. Jednak moim ulubionym dodatkiem są lampy LED wykończone w kolorze Glacier Blue. Z tyłu oznacza to nie tylko cały pas świetlny, ale także napis „PORSCHE” w tym odcieniu. Widziałem to na Taycanie i uważam, że do tego typu konfiguracji to absolutny must have.

 Nawiązania do niebieskiego postanowiłem dodać także w środku. Tu także nie stroniłem od opcji dostępnych w Exclusiv Manufaktur. Choć nie widać tego niestety na wizualizacji, w tym odcieniu znalazłyby się panele na drzwiach i konsoli środkowej, przeszycia foteli, pasy bezpieczeństwa oraz, a jakże, tarcza Sport Chrono. O “tej wzmocnionej” przypominałby napis “turbo” na podłokietniku. Także i tym razem skusiłem się na personalizowane plakietki foteli. W przypadku mechanicznej pomarańczy padło na „JEGO” i „JEJ”.

Z ciekawych dodatków dorzuciłem także termoizolacyjne i dźwiękochłonne szyby, nagłośnienie Burmeistera, wyświetlacz dla pasażera oraz system HomeLink, który pozwala zdalnie zaprogramować pilota do garażu.

Cóż, opcje konfiguracji nie zawodzą. Jeśli samochód będzie choć w pewnym stopniu tak dobry jak Taycan, ma prawo godnie zastąpić spalinową wersję. Tylko czy wszyscy to docenią? Zamówienia na auto można już składać, jednak pierwsze egzemplarze powinny pojawić się w salonie na warszawskim Okęciu już w trzecim kwartale.

Relacja | Gra miejska za kierownicą Taycana

Relacja | Gra miejska za kierownicą Taycana

Od czasów szkoły podstawowej, były to najfajniejsze podchody, w jakich brałem udział. W piątkowy wieczór uczestniczyłem w wyjątkowej grze miejskiej, w której główną rolę grało Porsche Taycan.

Gra miejska za kierownicą samochodów? Tak! Genialny pomysł dla drużyn złożonych z dwóch lub większej liczby osób. Każdy z zespołów otrzymał na początek iPada ze specjalną aplikacją. Jak dokładnie wyglądała cała gra, mogliście śledzić w relacjach na naszych profilach w mediach społecznościowych oraz zobaczycie na poniższych zdjęciach, ale był to czas pełen aktywności umysłowej oraz fizycznej. Przejedźmy to jeszcze raz.

Materiał powstał przy współpracy z Porsche Centrum Warszawa Okęcie

Misja specjalna
Wszystko zaczęło się w jednym miejscu i czasie, a dokładnie o 19:00 w Porsche Centrum Warszawa Okęcie. To tam przybyli uczestnicy, korzystając ze swoich własnych lub użyczonych przez dilera marki Porsche Taycanów wysłuchali krótkiego wprowadzenia o elektrycznych modelach Porsche i zasadach gry.

W trakcie tego pierwszego można było dowiedzieć się wszystkiego tego, co w użytkowaniu Taycana jest najważniejsze. Model ten produkowany jest od 2019 roku. Od tego czasu na rynku pojawiło się kilka wersji napędowych i nadwoziowych, a inne przeszły modyfikacje, które pozwalają w użytkowaniu auta na jeszcze więcej. Dzięki temu jego użytkowników stale przybywa, także w Polsce. W odmianach z napędem na wszystkie koła, w trybach jazdy Normal i Range (jak największy zasięg przy ograniczeniu osiągów), przy częściowym obciążeniu, przedni silnik elektryczny jest teraz niemal prawie całkowicie odłączony i pozbawiony zasilania. Podczas jazdy wybiegiem (tzw. żeglowania) oraz w trakcie postoju obie osie są pozbawione dopływu momentu napędowego. Tzw. elektryczny wolnobieg zmniejsza straty wynikające z tarcia, zwiększając zasięg samochodu. Wskazanie działania napędu na wszystkie koła jest teraz prezentowane na centralnym ekranie, jako wskaźnik przepływu energii. Dzięki temu łatwiej zobaczyć aktualny status pracy napędu. Zoptymalizowana względem pierwszych wersji jest także strategia odzyskiwania energii – na przykład ustawienie automatycznej rekuperacji zostaje zachowane nawet wtedy, gdy kierowca zmieni program jazdy.

W autach elektrycznych bardzo ważne jest także zarządzanie temperaturą: lepsze przygotowanie akumulatora, szczególnie przy niskiej temperaturze zewnętrznej, umożliwia szybkie ładowanie Porsche Taycan z większą częstotliwością i w szerszym zakresie poziomu naładowania akumulatora. Intensywniej wykorzystuje się w tym celu na przykład ciepło odpadowe z elektrycznych komponentów. Zapewnia to większy zasięg w połączeniu z krótszymi czasami ładowania. Realnie w zależności od wersji Taycany potrafią przejechać od ponad 300 do prawie 600 kilometrów. Na udział w grze miejskiej i sprawdzianie w warunkach ulicznych spokojnie więc wystarczy!

W takcie trasy załogi otrzymywały za pośrednictwem aplikacji zadania. Część z nich wymagała szybkiego działania na ekranie tabletu — np. trzeba było ułożyć z puzzli grafikę, czy odpowiedzieć na pytania dotyczące elektrycznej technologii modelu Taycan. Były też takie, gdzie załogi musiały opuścić auto, odnaleźć wskazany punkt, czy przykleić na aucie otrzymaną wcześniej naklejkę i wyruszyć dalej w drogę. Były też zadania, które wymagały zaangażowania osób trzecich, czyli przypadkowo spotkanych przechodniów. Wszystko działo się w trakcie bezpośredniej rywalizacji, bo niekiedy załogi spotykały się na tym samym punkcie zadań lub skrzyżowaniu. W ten gorący wieczór każdy kto spędzał go w centrum Warszawy, z pewnością miał możliwości zobaczyć grupę poruszających się po ulicach Porsche.

Nie obyło się też bez konieczności nagrywania swoich vlogów, robienie wspólnych zdjęć i tworzenia kreatywnego materiału w stylu znanym z mediów społecznościowych. Oczywiście za wszystko przyznawane były punkty, które stanowiły o aktualizowanej na bieżąco klasyfikacji. Jednak w pewnym momencie punktacja dostępna w aplikacji zniknęła. Wszystko po to, aby każda z drużyn walczyła do końca. Rzeczywiście nie było to tylko sztuczne napędzanie rywalizacji, bo w momencie, gdy była ona widoczna, nasz zespół zajmował odległe miejsce w drugiej dziesiątce, a finalnie udało nam się skończyć na podium.


ZOBACZ NASZ INNE MATERIAŁY

O PORSCHE TAYCAN

 

Opłacało się walczyć do końca! Uczestnicy mieli też możliwość korzystania z dodatkowych opcji jak np… wprowadzenie utrudnień w działaniu aplikacji innych załóg. Znajdującym się w pobliżu rywalom można było np. przeszkadzać w odczycie zadań czy blokować chwilo możliwość korzystania z mapy.

Przyszłość jest dziś
Elektryzująca rywalizacja zakończyła się w świetnej atmosferze na ostatnim piętrze budynku przy rondzie Daszyńskiego, czyli miejscu znanym pod nazwą Skyfall. To tam uczestnicy dowiedzieli się, kto okazał się najlepszy, a pierwsze trzy załogi otrzymały nagrody. Iście elektryzujący wieczór można było zakończyć na ruszającym się szklanym balonie, z którego słynie warszawki lokal. Wieczór ten pokazał nam, że wraz z rosnącą grupą właścicieli Taycnaów oraz osób zainteresowanych ich posiadaniem, zaczyna tworzyć się ich społeczność. Teraz do grona miłośników marki, którzy rozmawiają o osiągach i stylu Porsche z silnikami typu bokser, dołączają tacy, którzy wymieniają swoje wrażenia z jazdy w różnych trybach pracy silników elektrycznych. Przyszłość nie jest jutro, ona nadeszła już dziś.

100 tysięcy Taycanów i rekordowe przebiegi

100 tysięcy Taycanów i rekordowe przebiegi

Na początku listopada z linii produkcyjnej zjechał 100-tysięczny egzemplarz Porsche Taycan. Jubileuszowy samochód opuścił linię montażową około trzy lata po rozpoczęciu produkcji modelu w głównej fabryce w Stuttgarcie-Zuffenhausen we wrześniu 2019 r. To Taycan Turbo S w kolorze Neptune Blue, przeznaczony dla klienta w Wielkiej Brytanii.

Obecnie trzy największe indywidualne rynki zbytu całkowicie elektrycznego samochodu sportowego Porsche to Stany Zjednoczone, Chiny oraz Wielka Brytania/Irlandia. Model jest teraz dostępny w trzech wersjach nadwoziowych: jako sportowy sedan Taycan, Taycan Cross Turismo oraz Taycan Sport Turismo. W każdym przypadku jest do pięciu wersji silnikowych łączących się z napędem na tylne lub na wszystkie koła. Największym zasięgiem na jednym ładowaniu akumulatora – 513 km (WLTP) – legitymuje się Taycan 4S. Aktualnym posiadaczem rekordu najszybszego seryjnego samochodu elektrycznego jest z kolei Taycan Turbo S, który pokonał północną pętlę Nürburgringu w czasie 7 minut 33 sekund.

„Bardzo się cieszymy, że tak szybko osiągnęliśmy ten produkcyjny kamień milowy, i to pomimo niedawnych wyzwań związanych z niedoborem półprzewodników oraz niestabilną sytuacją w obliczu pandemii” – powiedział Kevin Giek, wiceprezes ds. linii modelowej Taycan. „Dzięki Porsche Taycan nasz początek elektrycznej ery okazał się zdecydowanym sukcesem”.

Fan designu i technologii: Jean-Hubert Revolon i jego Taycan 4S
Taycan szybko osiągnął 100-tysięczny poziom nie tylko w produkcji. To liczba magiczna również pod względem przebiegu, bowiem wielu klientów pokonało już swoim elektrycznym autem sportowym znacznie ponad 100 tys. kilometrów. Jean-Hubert Revolon od chwili odebrania Porsche Taycan 4S w sierpniu 2020 r. przejechał nim ponad 188 119 kilometrów. Ten przedsiębiorca transportowy mieszka w okolicach Lyonu i swoim Porsche zdążył odwiedzić prawie wszystkie kraje sąsiadujące z Francją, każdego dnia pokonując nawet 1200 km. Jako główne powody zakupu samochodu wskazuje design oraz „techniczne innowacje, które są dobre dla środowiska, a także dla mojego budżetu – ze względu na niskie koszty eksploatacji”. Jego zdaniem do mocnych stron Porsche Taycan należą też osiągi i zawieszenie, które zapewnia „piekielnie dobrą przyczepność i maksymalną zwinność – taki efekt potrafią uzyskać jedynie czarodzieje z Porsche”. 43-latek dodał, że żadne z wielu jego aut nigdy nie było tak niezawodne jak Taycan 4S. Do tej pory wymiany wymagał tylko jeden czujnik zawieszenia.

Ale nie zawsze wszystko szło gładko. Revolon wspomina ciekawą historię związaną z ładowaniem: stał swoim Porsche zaledwie kilkadziesiąt metrów od stacji ładowania, ale nie mógł do niej dotrzeć z powodu opuszczonego szlabanu. Punkt znajdował się w strefie odpoczynku przy autostradzie i nie można było do niego dojechać z miasta, jak błędnie wskazał system nawigacji.

Spontaniczny zakup: Guillaume Takvorian i jego Taycan 4S
Kolejny „kilometrowy król” to Guillaume Takvorian. Kiedy przebieg jego Porsche Taycan 4S osiągnął sześciocyfrową wartość, właściciel udokumentował to swoim telefonem komórkowym. Obecnie Porsche pokonało 113 977 km, a kilometrów ciągle przybywa.

Farmaceuta z Marsylii nabył sportowego sedana w kolorze Volcano Grey pod wpływem chwili, w czerwcu 2020 r. “W  Centre Porsche Toulon właśnie pojawiła się dostawa nowiutkich egzemplarzy Porsche Taycan. Po jeździe próbnej od razu zdecydowałem się na zakup” – wspomniał z uśmiechem właściciel. Swoim elektrycznym samochodem sportowym porusza się głównie na południu Francji, w celach służbowych. „Najdłuższa trasa prowadziła z Marsylii do Megève w Alpach Sabaudzkich. 440-kilometrowa podróż odbywała się drogami pod górę, co oczywiście zwiększało zużycie energii. Zatrzymałem się więc w Centre Porsche Grenoble i bezpłatnie naładowałem moje Porsche Taycan” – opowiedział 41-latek. Poza głośną pracą wentylatora, który wymieniono w ramach gwarancji, nie miał jak dotąd żadnych problemów z autem.

Prowadzenie to po prostu przyjemność” – dodał Takvorian. Oprócz natychmiastowej reakcji na wciśnięcie pedału gazu docenia wygląd elektrycznego Porsche: „Jeśli chodzi o design, Taycan to prawdziwe Porsche. Ma wiele charakterystycznych dla marki detali. Do tego dochodzi nowoczesność i solidność wykonania”. Jako częsty kierowca Francuz docenia również niski poziom hałasu elektrycznego układu napędowego. „Uwielbiam brzmienie mojej 911 Targa, ale na dalekich trasach cisza we wnętrzu Porsche Taycan jest bardzo przyjemna”. Jego auto jest zawsze ładowane w nocy, za pomocą domowego wallboxa. Na stacjach szybkiego ładowania Takvorian polega tylko wtedy, gdy jest to konieczne.

Częste podróże służbowe po Europie Środkowo-Wschodniej: Markus Kreutel i jego Taycan Turbo
Z kolei Markus Kreutel do uzupełniania energii używa głównie stacji szybkiego ładowania – i nic dziwnego, biorąc pod uwagę dzienne przebiegi do 1500 km. Od lutego 2021 do sierpnia 2022 r. ten pracownik Porsche przejechał swoim służbowym egzemplarzem Taycan Turbo ponad 134 911 km. Kreutel jest dyrektorem ds. planowania nadwozi w Porsche i w ramach swojego stanowiska odpowiada za produkcję surowych nadwozi w Stuttgarcie-Zuffenhausen, Lipsku oraz Bratysławie. Jako dyrektor generalny działu narzędzi – Porsche Toolmaking – opiekuje się również jego przedstawicielstwami w Schwarzenbergu, Dubnicy i miejscowości Horna Streda. W rezultacie często odwiedza Słowację lub Rudawy.

Oprócz możliwości pokonywania długich dystansów, bezpiecznych właściwości jezdnych nawet przy złej pogodzie i precyzyjnego prowadzenia Kreutel chwali niższe koszty eksploatacji Porsche Taycan w porównaniu z samochodem z silnikiem spalinowym. Jest też fanem jakości wykonania oraz trwałości elektrycznego modelu: nawet po przekroczeniu bariery 100 tys. km biały Taycan dobrze znosi intensywną eksploatację, zarówno wizualnie, jak i technicznie: „Akumulator nadal ma 91% swojej pierwotnej pojemności” – powiedział Markus Kreutel. I tu jak na razie wystąpiła tylko jedna drobna usterka – odpadła plastikowa osłona zamka tylnej klapy.

Czasami cierpliwość Kreutela wystawiała jednak na próbę infrastruktura ładowania. “W pamięci utkwiła mi jedna podróż do Rumunii” – wyznał. „Stacja ładowania w Timisoarze, do której dojechałem o godz. 2 w nocy, niestety nie działała. Następna stacja w Aradzie znajdowała się przy nieoświetlonej bocznej ulicy”. Rozbudowa sieci punktów szybkiego ładowania jest więc na szczycie listy życzeń kierowców, którzy pokonują „elektrykami” dalekie dystanse.

Inteligentna, zielona i uproszczona: produkcja
Nie tylko sam Taycan, ale także najnowocześniejsze metody jego produkcji wyznaczają standardy w dziedzinie zrównoważonego rozwoju i cyfryzacji. Na potrzeby nowego modelu w Stuttgarcie-Zuffenhausen powstał nowoczesny zakład, korzystający z nowych technologii oraz procesów. Do produkcji elektrycznych układów napędowych służy tu na przykład sztuczna inteligencja (AI). Dzięki „uczeniu maszynowemu” systemy kamer oceniają jakość tłoczenia numeru napędu i wstępnego montażu skrzyni biegów jeszcze dokładniej niż konwencjonalne układy monitorowania bez AI. Zmniejsza to również obciążenie pracowników – muszą oni przeprowadzać mniej kontroli następczych. Jednym z przykładów oszczędzania zasobów z obszaru procesów i technologii jest odzyskiwanie energii z robotów. Podczas „hamowania” ich ruchu energia kinetyczna jest przekształcana w energię elektryczną i magazynowana za pomocą wysokowydajnego kondensatora, podobnie jak w przypadku jazdy Porsche Taycan. Gdy robot przyspiesza, odzyskana energia zostaje wykorzystana.

„Taycan jest innowacyjny, tak jak jego produkcja” – powiedział Albrecht Reimold, członek zarządu Porsche ds. produkcji i logistyki. „Od chwili uruchomienia produkcji w 2019 r. budujemy go w sposób całkowicie neutralny pod względem emisji dwutlenku węgla. Obecnie dotyczy to już produkcji wszystkich samochodów sportowych w naszych zakładach w Stuttgarcie-Zuffenhausen i Lipsku. Ten krok przybliża nas do naszej wizji fabryki o zerowym wpływie (na środowisko). Inteligentna, ekologiczna i uproszczona – oto nasze rozumienie zrównoważonej produkcji”.