To będą turbo urodziny!

To będą turbo urodziny!

2023 dla marki Porsche był wyjątkowy. Obchodziliśmy 75-lecie marki, a swoje 60. urodziny miała dziewięćsetjedenastka. Jeśli myśleliście, że worek z rocznicami należy na jakiś czas zamknąć, to byliście w błędzie. W tym roku przypada 50 rocznica zastosowania w samochodach z Zuffenhausen turbodoładowania.

Właśnie w 1974 roku z fabryki wyjechało Porsche 911 Turbo “No. 1”. Wyjątkowy egzemplarz stworzony specjalnie na 70. urodziny Louise Piëch, córki Ferdinanda, wyróżnia się od produkcyjnych egzemplarzy. Zachował bowiem wąskie nadwozie pierwszych G modeli, a schowek zdobią z kolei inicjały właścicielki. Ten samochód był wejściem w zupełnie nową erę.

Widzowie ówczesnego Paris Motor Show mogli zobaczyć na tylnej klapie uskrzydlonego wariantu jedenastki napis, który stał się jednym z symboli marki. Napis „turbo” w charakterystycznej kursywie dał początek oznaczeniu 930, które nota bene często mylone jest z oznaczeniem generacji. Przyspieszenie do pierwszej setki na poziomie 5,5 sekundy (w 1974 roku!) zapewniło tytuł najszybszego samochodu produkcyjnego na świecie.

A skoro „suszarka” przynosiła takie efekty, to dlaczego by nie wrzucić jej także pod maskę podstawowego modelu? Niemieccy inżynierowie też nie znaleźli przeciwwskazań i tak oto kilka lat później, bo w 1979 roku zaprezentowali światu 924 Turbo. Moc 170 koni mechanicznych przy tak niskiej masie czyniła tu cuda.

Naturalną koleją rzeczy doładowanie pojawiało się także w kolejnych generacjach i modelach, w dodatku w kilku wariantach: Turbo i tym wzmocnionym – Turbo S, a także ekstremalnej wersji GT2. Na początku nowego millenium przyszedł też czas na Cayenne, Panamerę, 718 czy Taycana. Choć ten ostatni to już oczywiście symbolika wskazująca na mocniejszy wariant elektryka.

O wszystkich tych autach można by napisać obszerne tomy, każde z nich miało swoje indywidualne niuanse. Skoro jednak jesteście tu i czytacie nasz portal, to pewnie zaskoczyć Was byłoby trudno. Ale już za dwa tygodnie spróbujemy, bo oto w dniach 25-28 kwietnia nie zabraknie nas na oficjalnych obchodach Turbo urodzin w Stuttgarcie podczas targów Retro Classic, na które Porsche przygotowało z tej okazji absolutnie zniewalającą wystawę.

P.S. Czy ta okrągła rocznica nie brzmi jak idealny moment na premierę 992 GT2?

W hołdzie zwycięzcy, czyli wyjątkowe 911 GT3 RS

W hołdzie zwycięzcy, czyli wyjątkowe 911 GT3 RS

2 lutego 2003 roku na legendarnym torze Daytona powiew flagi w szachownicę zakończył 24-godzinny wyścig. Kibice po raz pierwszy mogli oglądać zmagania zupełnie nowej klasy Daytona Prototypes. Choć były to auta stworzone z myślą o długodystansowych zmaganiach (Dallara, Lola – mówi Wam to coś? No właśnie), to ich kierowcy musieli obejść się smakiem. Tego dnia bezkonkurencyjne okazało się niebiesko-żółte 911 GT3 RS generacji 996, wystawione przez prywatny zespół The Racer’s Group.

 

Wśród kierowców załogi znalazł się założyciel – Kevin Buckler, Michael Schrom, Timo Benhard oraz… Jörg Bergmeister, człowiek znany obecnie jako “Mister 911”. Weteran serii Porsche Carrera Cup, który swój debiut w wyścigach wytrzymałościowych zaliczył zaledwie rok przed pamiętnym zwycięstwem. Obecnie to najbardziej doświadczony kierowca testowy Porsche, odpowiedzialny między innymi za rozwój całej linii 911.

20 lat później

„Pomysł faktycznie wyszedł od Michaela – to było latem 2022 roku” – wspomina Bergmeister. To wtedy swoją premierę miało obecne 911 GT3 RS, a zbliżająca się rocznica triumfu zdawała się być idealną okazją. Okazją do zamówienia ekstremalnej odmiany jedenastki wzorowanej na maszynie, która zapewniła im pierwsze miejsce. Po roku oczekiwania, w lutym 2024, Jörg mógł odebrać wymarzony egzemplarz, w sam raz na swoje 48. urodziny.

Przy współpracy z Porsche Exclusiv Manufaktur z garażu w Zuffenhausen wyjechało GT3 RS wykończone lakierem Riviera Blue z żółtymi akcentami – naklejką, osłonami lusterek oraz bocznymi panelami pomalowanego na biało skrzydła. Wszystko tak, jak w oryginale. Samochód został też doposażony w pakiet Club Sport obejmujący klatkę bezpieczeństwa, sześciopunktowe pasy oraz 2-kilogramową, wyścigową gaśnicę. Wchodząc do czarnego wnętrza na progu możemy dostrzec też jedyny w swoim rodzaju wyróżnik. To karbonowa listwa progowa ze specjalnym grawerem nawiązującym do zegarków Rolexa, jakie otrzymali zwycięzcy 24-godzinnego wyścigu w Daytonie.

“Mister 911” przyznaje, że nie może się doczekać pierwszej przejażdżki. “Zwykle nie jestem tak emocjonalny, ale kiedy pierwszy raz zobaczyłem to auto, przeszły mnie ciarki. Ten samochód na nowo rozpalił wspomnienia” – dodaje.

Znak czasów, czyli podróż po historii herbu Porsche

Znak czasów, czyli podróż po historii herbu Porsche

Dla wszystkich zagorzałych fanów marki nastąpiła ważna chwila. Po 15 latach na maskach wszystkich aut wyjeżdżających z fabryki w Zuffenhausen zobaczymy nowy herb. Oczami wyobraźni widzę już specjalistów, którzy za 40 lat będą omawiać w metaverse ogłoszenia używanych Taycanów: „och, rocznik ‘23, ale z nowszym herbem, poszukiwana wersja!”. Tak, będę jednym z nich, ale teraz to doskonała okazja, aby przypomnieć sobie i Wam historię wyjątkowego logotypu, zwieńczoną jego najnowszym wcieleniem.

O ile sam napis Porsche pojawiał się na 356-tkach już w 1950 roku, tak złota tarcza nie od razu zdobiła samochody marki. Pierwsze projekty znaku towarowego powstały dopiero w 1951 roku w ramach konkursu ogłoszonego w niemieckich akademiach artystycznych. Nagrodą było 1000 marek niemieckich, ale… żaden z projektów nie wygrał. Idea, a w zasadzie potrzeba jego stworzenia wróciła z dość niespodziewanego kierunku: Stanów Zjednoczonych.

Za oceanem powojenny handel kwitł, a koncepcja świadomości marki rozwijała się niezwykle szybko. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę Max Hoffman, importer o austriackich korzeniach ze szczególnym zamiłowaniem do europejskich aut sportowych, który nota bene odegrał niemałą rolę w powstaniu 356 Speedster. Podczas kolacji z Ferrym Porsche w jednej z nowojorskich restauracji nakreślił jak wielkie znaczenie ma ten niewielki symbol. Mówi się, że konstruktor wracał do Niemiec z serwetką okraszoną napisem: „kierownica ozdobiona napisem »Porsche« i herbem Stuttgartu lub podobnym”. Dokładną propozycję mieli przygotować projektant i uznany rysownik Franz Xaver Reimspiess oraz Herrmann Lapper odpowiedzialny za reklamę.

Tak oto w 1952 roku po raz pierwszy na środku kierownicy Porsche 356 pojawił się logotyp marki. W centralnej części pręży się gotowy do biegu czarny koń, nawiązujący do pieczęci miasta Stuttgart, którego nazwa wywodzi się właśnie od hodowli koni (z niem. stutengarten) i została wytłoczona nad jego głową. Całość osadzona na złotej tarczy, otoczona naprzemiennie czerwono-czarnymi pasami oraz planszami z jelenim porożem. Te elementy z kolei zaczerpnięte zostały z tradycyjnego herbu kraju związkowego Wirtembergia-Hohenzollern. To podkreślenie dziedzictwa i szacunku dla korzeni marki, których dopełnienie stanowi złożony z kapitalików napis budzący w nas tak wiele emocji: PORSCHE.

Już dwa lata później herb zaczęto umieszczać także na charakterystycznym, chormowanym uchwycie przedniej klapy 356 Speedster, a w kolejnym roku także na pozostałych wersjach. Od 1959 roku można go było zobaczyć jeszcze na deklach kół. W 1963 roku, wraz z pojawieniem się modelu 911, znak stał się większy i zaczął pojawiać się bezpośrednio na masce samochodu. W modelu 356 pozostał bez zmian aż do zakończenia produkcji w 1965 roku.

Pierwszą modernizację logotyp przeszedł w roku 1973. Kolory zostały nieco wygaszone, a charakterystyczna faktura „skórki pomarańczy” otaczająca poroże wypełniła także czerwone pasy na pozostałych dwóch panelach. Grafiki uległy kosmetycznym zmianom, z kolei litery, prawdopodobnie wraz z rozwojem technologii, stały się znacznie wyraźniejsze. Napis „STUTTGART” wytłoczono na wklęśniętym tle. W tej formie przetrwał aż 21 lat.

Nowy wariant pojawił się wraz z nadejściem generacji 993 w roku 1994. W oczy rzuca się przede wszystkim czarny napis „PORSCHE” oraz zupełnie nowy font – litery są lżejsze i bardziej nowoczesne. Podobny zabieg spotkał też obiekty w centralnej części znaku. Koń stał się mniejszy i bardziej elegancki, podobnie jak nazwa miasta, tym razem zagłębiona. Czerwone pasy zyskały nieco przezroczystości.

Kolejne lata przyniosły jedynie kosmetyczne zmiany. W 2008 roku Złoto stało się nieco bardziej matowe, z kolei czerwień regionalnego herbu ciemniejsza. Napis nieco przytył zyskując na wyrazistości. Jednocześnie od momentu premiery 997 GT2 RS, na maskach najbardziej ekstremalnych wersji 911 na próżno było szukać metalowego emblematu. W jego miejscu pojawiła się płaska naklejka, oczywiście wzorowana na tym samym logotypie, jako symbol szaleńczej wręcz redukcji masy, gdzie liczy się każdy gram. Wszystko w imię osiągów!

W końcu nadszedł rok 2023, marka Porsche świętuje swoje 75-lecie, a taki jubileusz wymaga grubych atrakcji: eventów, premier i Bóg raczy wiedzieć czego jeszcze, ale także nowego herbu. Ten zyskał na prostocie, ale tym samym na elegancji i dynamice. Projektanci zmienili cały kształt tarczy – górna część została minimalnie poszerzona, a dolna zwężona. Litery tworzące napis „PORSCHE” są teraz wklęsłe, a co za tym idzie bardziej wyraziste. Twórcy zrezygnowali z charakterystycznej faktury skórki pomarańczy: złote powierzchnie stały się gładkie z efektem szczotkowanego metalu, zaś czerwone pasy otrzymały wzór przypominający plaster miodu, co ma ułatwić wyróżnienie go także w wersji cyfrowej. Efekt wzmocniono przy użyciu różnych odcieni. Poroża są teraz nieco cieńsze, a jednak za sprawą oprawy mocniej odcinają się od całości.

Mocny lifting nie ominął też centralnej części. Tarcza z koniem stała się płaska, zaś sama ikona zwierzęcia bardziej dopracowana. Szczegóły nadają mu jeszcze bardziej dynamicznego charakteru, zupełnie jakby miał więcej mocy. Nazwa miasta polakierowana na czarno reprezentuje typografię Porsche. Jest zdecydowanie bardziej czytelna i lepiej podkreśla dziedzictwo marki. Dla niektórych może to być kompletnie bez znaczenia, jednak trzeba oddać, że teraz herb dorównał swoim designem do kosmicznych wręcz linii obecnej gamy modelowej, a kto choć raz projektował jakiekolwiek logo, ten wie jak istotny jest każdy, nawet najmniejszy detal.

Każdy z historycznych znaczków ma swój unikatowy numer części i jest dostępny w ofercie Porsche Classic, a zaprezentowane przed kilkoma dniami wcielenie pojawi się na samochodach pod koniec tego roku. Dajcie znać w komentarzu, który z nich jest Waszym ulubionym.

Motorsport | W hołdzie legendom – jubileuszowe malowanie na podwójne urodziny

Motorsport | W hołdzie legendom – jubileuszowe malowanie na podwójne urodziny

Rok 2023 dla fanów Porsche jest wyjątkowy. Z jednej strony mamy 75-lecie marki, z drugiej 60-lecie modelu 911, aż w końcu setną rocznicę legendarnego, dwudziestoczterogodzinnego wyścigu Le Mans, z którym producent ze Stuttgartu dzieli swoją bogatą historię.

Właśnie z tej okazji Porsche Penske Motorsport wystawi w zbliżającym się wielkimi krokami Le Mans nie dwa, a trzy hypercary o oznaczeniu 963. Do doskonale znanych już załóg z numerami 5 i 6 dołączy, a jakże, auto z numerem startowym 75. Wszystkie w wyjątkowym malowaniu nawiązującym do historycznych barw porsche startujących właśnie w LeMans. Samochody zostały zaprezentowane w miniony weekend na torze Spa-Francorchamps w Belgii podczas trzeciej rundy Długodystansowych Mistrzostw Świata FIA WEC, będącej niejako rozgrzewką przed czerwcowymi zmaganiami na Circuit de la Sarthe.

Chyba każdy z Was już na pierwszy rzut oka dostrzeże w malowaniu ze zdjęcia historyczne nawiązania, ale czy potraficie je wszystkie rozpoznać? Jeśli nie, rozwiązanie znajdziecie pod zdjęciem.

Pomarańczowy odcień nadwozia stanowi ukłon w stronę legendarnego malowania Gulf, wyróżniającego Porsche 917 z lat 70. Różowy pasek nawiązuje do Pink Pig, czyli „różowej świnki” – słynnych barw 917 z 1971 r. Wcześniej ponownie zastosowano je w 2018 r., na 911 RSR, które wygrało klasę GTE-Pro w Le Mans. Nie zabrakło także kolorów zielonego i jasnoniebieskiego – to odniesienia do „hipisowskiego” malowania 917 z 1970 r. oraz kultowych barw Martini, kojarzonych między innymi z Porsche 936, które bezwarunkowo triumfowało w Le Mans w 1977 r. Z kolei ciemnoniebieski kolor przywodzi na myśl design Rothmans z Porsche 956 z lat 1982 i 1983. Jaskrawa czerwień upamiętnia natomiast Salzburg-Porsche 917 – pierwszego zwycięzcę klasyfikacji generalnej Le Mans ze Stuttgartu-Zuffenhausen sprzed 53 lat. Projekt wieńczy żółty pasek pośrodku, który w połączeniu z czerwienią oddaje hołd dla zasłużonego Porsche RS Spyder. W latach 2006-2008 zespół Penske Racing trzykrotnie zdobył nim tytuł mistrzowski w klasie LMP2 American Le Mans Series (ALMS).

Każdą z trzech maszyn wyróżni odmienny kolor płetwy: czarna w samochodzie numer 5, biała w numerze 6 i czerwona w prototypie z numerem 75. Całodobowe zmagania we Francji będziemy mogli oglądać już w weekend 10/11 czerwca. Pamiętajcie o wyczyszczeniu kalendarza i zapasach kawy!

Dakarowe 959 Jackiego Ickxa po kompleksowej renowacji

Dakarowe 959 Jackiego Ickxa po kompleksowej renowacji

Samochód, który „przetrwał” pokonanie 14 tysięcy kilometrów po pustyniach i sawannach Afryki, czyli Porsche 959 Paris-Dakar  z 1986 roku długo pozostawał w stanie w jakim dotarł na metę. Egzemplarz, którym Jacky Ickx i Claude Brasseur zajęli drugie miejsce, za zwycięską francuską ekipą w identycznym samochodzie (René Metge oraz Dominique Lemoyne), po renowacji znowu wygląda jak w dniu startu.

Przez ostatnie miesiące swoją uwagę poświęciły mu zespoły Porsche Heritage i Porsche Museum, które zajmowały się przywróceniem go do sprawności, wspólnie z kolegami z Porsche Classic. Pasjonujący proces renowacji dokumentuje też kilkuodcinkowy serial dokumentalny pt. „959 Paris-Dakar”.

Spotkanie w Polsce
Kilka lat temu ten egzemplarz odwiedził Polskę. Był częścią wystawy marki Porsche podczas wydarzenia z serii Motoclassic Wrocław na Zamku Topacz. Jako ówczesny redaktor magazynu Classicauto miałem przyjemność zapoznać się z tym autem bliżej, po to, aby opisać go na łamach wspomnianego miesięcznika. Jego stan był niemal hipnotyzujący, bo we wnętrzu nadal było pełno pustynnego pyłu i śladów rajdowej walki, a w efekcie każdego trzaśnięcia drzwiami na naszych stopach lądował piach i zlepki zaschniętego błota. Oczywiście o odpalaniu silnika nie było mowy, a terenowe napędy, były tak spięte oraz zastałe, że auto ledwo można było przepchnąć. Wiele elementów nadwozia wykonanych z lekkich materiałów jak włókno węglowe czy włókno szklane, było popękanych lub po prostu nadłamanych. Cały artykuł mojego autorstwa znajduje się w 122 numerze. Gdy przypominam sobie pełen obraz stanu tego auta, gwarantuję, że osoby odpowiedzialne za jego odbudowę miały ręce pełne roboty. Na szczęście odbudowa objęła to, co najważniejsze dla jego uruchomienia, a choć oczyszczone, to elementy nadwozia pozostały niemal nietknięte. 

Lista startowa Rajdu Paryż-Dakar w 1986 r. była zdominowana przez pojazdy ciężarowe i terenowe. Wyróżniały się na niej trzy egzemplarze Porsche 959 ze Stuttgartu-Zuffenhausen. Trzeci z nich – samochód serwisowy, obsadzony przez menedżera projektu Rolanda Kussmaula i Wolfa-Hendrika Ungera – zajął szóste miejsce. Do dziś całe trio należy do kolekcji Porsche Museum. „Zwycięski egzemplarz pozostaje nietknięty i trzymamy go jako swoistą kapsułę czasu, która zachowuje wszystkie fizyczne ślady rajdu tak długo, jak to możliwe” – wyjaśnia Kuno Werner, szef muzealnego warsztatu.

Transformacja 959 w samochód rajdowy w latach 80. zajęła Porsche dwa lata. Inżynierowie wzmocnili zawieszenie, stosując podwójne amortyzatory na przedniej osi, i zamontowali terenowe ogumienie. Jeśli nawierzchnia nie wymagała napędu na wszystkie koła, elektrohydraulicznie sterowany centralny mechanizm różnicowy zmiennie rozdzielał siłę napędową pomiędzy przednią i tylną osią. Porsche było w stanie osiągnąć prędkość do 210 km/h. Wspominając trzy pierwsze rajdy – rok 1984 z udziałem Porsche 953 i kolejne dwa sezony z 959 Paris-Dakar, dyrektor wyścigowy Peter Falk mówi: „To było naprawdę wspaniałe, gdy już za pierwszym podejściem wszystkie nasze wozy przekroczyły linię mety i wygraliśmy rajd. Potem pan Bott (ojciec napędu 4×4 w 911 – przyp. tłum.) powiedział jednak: »Musimy pojechać jeszcze raz, jeden raz to za mało«. Niestety w 1985 r. wszystkie trzy nasze samochody wypadły z rywalizacji. Byliśmy zdruzgotani, ale jednocześnie byliśmy zdeterminowani, żeby znowu wystartować – nawet jeśli po tych stratach mieliśmy już trochę dosyć. W 1986 r. ponownie przystąpiliśmy więc do rajdu. Wszystkie trzy maszyny ukończyły zmagania i odnieśliśmy podwójne zwycięstwo”.

Renowacja – autentyczna opowieść o samochodzie
„Chcieliśmy zachować oryginalny stan i tylko subtelnie przejrzeć samochód, eliminując wszelkie usterki techniczne” – mówi Werner. Ponieważ egzemplarz, który w 1986 r. zajął drugie miejsce, wciąż był w bardzo dobrym stanie, osoby odpowiedzialne za jego przegląd ograniczyły się do niezbędnych prac, zachowując maksymalną liczbę oryginalnych części. Na liczniku 959 Paris-Dakar widniał przebieg około 18 tysięcy kilometrów – długość rajdu plus kilka tysięcy dodatkowych kilometrów. Podobnie jak jego seryjny odpowiednik, rajdowy samochód jest napędzany chłodzonym powietrzem/cieczą 6-cylindrowym silnikiem typu bokser z podwójnym turbodoładowaniem. Z powodu niskiej jakości paliwa moc jednostki została ograniczona do 294 kW (400 KM). „959 Paris-Dakar jest prototypem – to jeden z powodów, dla których przywrócenie go do sprawności budzi tyle emocji” – mówi Uwe Makrutzki, szef fabrycznych renowacji w Porsche Classic. “W 1986 r. samochód stanął przed wielkim wyzwaniem, a teraz my stanęliśmy przed kolejnym”. Zespoły Makrutzkiego oraz Wernera pracowały ramię w ramię i wszystko szczegółowo omawiały. Pracownicy Porsche Classic rozmontowali, w razie potrzeby wyremontowali i ponownie złożyli silnik, skrzynię biegów oraz pozostałe komponenty układu napędowego. Wszystkie elementy wykazywały co najwyżej niewielkie zużycie. „Samochód był w bardzo dobrym stanie, bez większych defektów czy korozji. Podobnie jak w przypadku każdej renowacji, której celem było zachowanie jak najwięcej »substancji«, zespół indywidualnie przyjrzał się każdej części i dokonał częściowych napraw tam, gdzie było to nieuniknione. Wiele oryginalnych części miało prototypowy status zbliżony do produkcji seryjnej” – podsumowuje Werner.

Na potrzeby wyczerpującego długodystansowego rajdu producent samochodów sportowych w latach 80. zoptymalizował wiele elementów, w tym instalację jednostek sterujących pracą silnika (ECU). Zostały one umieszczone wyżej, tak aby 959 mogło przeprawiać się przez rzeki bez ryzyka uszkodzenia ECU. Porsche odpowiednio przygotowało również chłodnicę oleju oraz przewody olejowe pod tylnymi błotnikami i – zgodnie z wyścigowym duchem – dokonało perforacji aluminiowego wspornika. Aby dodatkowo zmniejszyć wagę, producent wybił otwory w tarczach hamulcowych i zdecydował się zastosować elementy karoserii, drzwi i maskę wykonane z kevlaru. W ten sposób eksperci ze Stuttgartu uzyskali stosunkowo niską masę własną samochodu, która bez płynów wynosiła 1260 kilogramów.

Podczas demontażu 959 zespół odkrył piasek i brud z afrykańskiej pustyni. Od powrotu auta z rajdu karoseria i jego mechaniczne części nigdy nie były rozbierane. „Byliśmy zafascynowani, bo nie jest to dla nas codzienność. Ślady błota zdradzały, że 959 Paris-Dakar jechało przez rzeki, a do jego wnętrza wdzierała się woda” – mówi Werner. Aby nie naruszyć historii samochodu, zachowano niewielkie obszary korozji w miejscach, w których kevlarowe części karoserii ocierały o metalową ramę z powodu ruchów podczas jazdy z wysoką prędkością. „Po przetestowaniu i przeglądzie wszystkich części nawet opaski przewodów zostawiliśmy dokładnie tam, gdzie były wcześniej. W końcu wyglądu samochodu nie da się odtworzyć”.

Również ekspert od skrzyni biegów Klaus Kariegus jest fanem autentyczności rajdowej maszyny, włącznie z pokrywającym ją afrykańskim kurzem. „Samochód udowodnił swoją jakość oraz wytrzymałość. Nawet piasek i pył, które towarzyszą rywalizacji w takich warunkach, nie zaszkodziły technice. Wtedy też używano wysokiej jakości materiałów” – mówi Kariegus. Zespół Makrutzkiego, składający się z czterech specjalistów od 959, zadbał o funkcjonalność rozwiązań technicznych oraz o konserwację historycznych śladów rajdowej przeszłości. „Tylko dzięki zachowaniu uszkodzeń z tamtych czasów możemy autentycznie opowiedzieć historię tego samochodu i ją upamiętnić” – podsumowuje Werner.

Śnieg i żwir: spektakularne miejsce prezentacji
Aby jak najwierniej opowiedzieć historię z 1986 r., na prezentację samochodu po subtelnej renowacji zespół Porsche Heritage and Porsche Museum zaprosił samego Jacky’ego Ickxa. Były kierowca 959 Paris-Dakar, który zajął nim drugie miejsce, jako pierwszy miał zaszczyt poprowadzić odnowiony egzemplarz. Jazdy demonstracyjne odbyły się na terenie kamieniołomu. „Po zajęciu miejsca za kierownicą natychmiast wróciły wspomnienia – przypomniałem sobie ludzi, dzięki którym wszystko było wtedy możliwe” – mówi kierowca. Ówczesna ekipa liczyła zaledwie 18 osób. Silny duch zespołowy w niemały sposób przyczynił się do późniejszych triumfów. „Wszyscy chcieli jeździć tym samochodem po asfalcie. Wtedy Porsche postanowiło wystartować 959 w pustynnym rajdzie. To fantastyczne, że mogłem być częścią tej historii” – dodaje Ickx. Rajd był niewiarygodnym wyzwaniem, a także doskonałym poligonem doświadczalnym dla napędu na wszystkie koła. Nikt nie spodziewał się, że zespół odniesie taki sukces. „Pustynia jest jak ocean – nie ma dwóch takich samych wydm i dwóch takich samych fal” – podsumowuje kierowca.

Timo Bernhard, zwycięzca Le Mans, który również był obecny na odświeżonego egzemplarza, był zafascynowany doświadczeniami swojego kolegi. „Pamiętam niezwykłe rajdowe sceny, gdy helikoptery nie mogły nadążyć za samochodami, bo te jechały tak szybko” – mówi Bernhard. Prawie cztery dekady później Ickx podsumowuje pamiętny rajd trzema słowami: „Wspomnienia, emocje, pasja”. Także dla Kuno Wernera, szefa muzealnego warsztatu, przywrócenie legendarnej rajdówki do sprawności jest czymś wyjątkowym: „Zanim 959 otrzymało szansę na kolejne spotkanie ze swoim oryginalnym kierowcą, tym razem na śniegu i żwirze, bezczynnie stało przez wiele lat. To powód do dumy dla całego naszego zespołu Porsche Heritage and Museum”.

Prezentacje podczas Retro Classics i na kanale Porsche na YouTubie
Od 23 do 26 lutego rajdowe 959 będzie można podziwiać na targach Retro Classics w Stuttgarcie, w ramach specjalnej wystawy „75 lat samochodów sportowych Porsche”. Ekspozycja zostanie zaprezentowana w atrium, przy wschodnim wejściu do centrum wystawowego. Na tych, którzy nie mogą osobiście odwiedzić imprezy, czeka fascynująca relacja z procesu przywracania samochodu do pełnej sprawności. Zespół kamer towarzyszył zarówno pracom zespołu Porsche Heritage and Museum, jak i Porsche Classic. Pierwsza część serialu dokumentalnego „959 Paris-Dakar” jest dostępna na kanale Porsche na YouTubie od 1 lutego 2023 r. Pięć kolejnych odcinków pojawi się 3, 5, 7, 9 i 11 lutego. Widzowie mogą liczyć na pasjonujące informacje na temat pierwotnego stanu auta, demontażu silnika i karoserii, przeglądu oraz ponownej instalacji silnika, a także relację z pierwszej jazdy wyremontowanego samochodu. Informacje i zwiastuny wszystkich kolejnych odcinków pojawiają się na kanałach @porsche.museum na Facebooku oraz Instagramie.

Motorsport | Porsche 917 wita 963 na Daytonie

Motorsport | Porsche 917 wita 963 na Daytonie

Porsche 917 to legenda wyścigów i amerykańskiego toru Daytona International Speedway. W najbliższy weekend zadebiutuje na nim nowe Porsche 963, które wystarutuje w pierwszym wyścigu w historii nowych konstrukcji LMDh. Tuż przed tym wydarzeniem doszło do wyjątkowego spotkania.

Za kierownicą kultowego 917 w barwach firmy paliwowej Gulf usiadł słynny amerykański kierowca Hurley Haywood. W nowoczesnym 963 wystawianym przez Porsche Team Penske znalazł się fabryczny kierowca Dane Cameron. W jednym czasie, na wyjątkowym torze Daytona na Florydzie panowie wykonali honorowe rundy i oficjalnie powitali 963 w świecie amerykańskich wyścigów serii IMSA. Nie ma sensu żebyśmy pisali coś więcej, bo ta galeria zdjęć fanom historii Porsche i wyścigów mówi wszystko. Zapraszamy na prawdziwą ucztę dla oczu. Poniżej znajdziecie też film wideo, który wprowadzi Was w klimat tej sesji zdjęciowej.